To jest tort, którego nazwa MUSI być napisana z wielkich liter.
Raz - jest on bezmączny i betłuszczowy, dwa - jest on długo świeży, trzy - smakuje głęboko orzechowo, cztery - jest wilgotny bez nasączania, pięć - szybko się robi, choć sam proces pieczenia troszkę trwa, sześć - SMAKUJE BOSKO!
Potrzebne będą:
- 2 szklanki obranych orzechów włoskich
- coś pomiędzy 1/2 a 3/4 szklanki cukru (zależy od tego, jak słodkie ciasta się lubi)
- 8 jaj
- 5 nieczubatych łyżek bułki tartej
- krem czekoladowy do przełożenia tortu
- koniecznie folia aluminiowa
Z takiej ilości wyjdzie nam tort z dwóch blatów w średniej wielkości tortownicy. Przyznam od razu, że ze względu na rozchwytywalność tortu w czasie Świąt Bożego Narodzenia, robię go z półtorej porcji i z tej ilości piekę trzy placki w dużej, normalnej tortownicy.
Jeśli jesteśmy posiadaczami blendera z możliwością mielenia orzechów, mielimy orzechy na mąkę. Można zmielić orzechy w młynku do kawy. Wrzucamy oczywiście po kolei niewielkie ilości orzechów. Idealnym narzędziem do mielenia, z którego korzystałam przez lata, jest wałek do ciasta lub tłuczek kuchenny. Wrzucamy orzechy do woreczka foliowego i najpierw uderzamy w nie sobie sobie wałkiem, a następnie najzwyklej w świecie wałkujemy. Bardzo odprężające zajęcie:-) W czasie tłuczenia wałkiem po orzechach można myśleć sobie o nielubianym szefie, złośliwej koleżance i puścić negatywne uczucia w niebyt:-)
Ubijamy białka na sztywną pianę. Z żółtek i cukru robimy puszysty kogel - mogel, dodajemy orzechy, bułkę tartą, solidnie miksujemy. Dodajemy ze dwie - trzy łyżki czubate białek i miksujemy. Skutkiem tej czynności masa zrobi się bardziej lekka i płynna, dzięki czemu łatwiej nam będzie połączyć ją rózgą z całością ubitych białek. I ciasto gotowe.
Tortownicę wykładamy, po same brzegi u góry, folią aluminiową. Nie trzeba niczym smarować, ani też wysypywać bułką tartą. Dzielimy sobie ciasto "na oko" na dwie (w moim wypadku na trzy) części, wlewamy do tortownicy. Ja odmierzam sobie chochlą, po dwie chochle z małym haczykiem na jeden blat tortu. Wstawiamy do nagrzanego na 170 stopni piekarnika. Pieczemy ok. 30 minut, ciasto jest brązowawe.
Wyciągamy z piekarnika, wyciągamy - łapiąc za folię aluminiową - z tortownicy, odstawiamy w tejże foli do wystygnięcia. A tortownicę wykładamy nową porcją foli (byleby się nie poparzyć, czego nigdy nie omieszkam uczynić:-)) i wylewamy kolejną porcję ciasta.
Gdy nasze dwa, ewentualnie trzy, blaty tortu są wystudzone, zrywamy z nich powoli folię. Przekładamy kremem mocno czekoladowym. Schładzamy co najmniej kilka godzin. I... czekamy na pierwszą gwiazdkę... Przedni Tort Orzechowy wkracza na nasz wigilijny stół, gdy już zejdą z niego barszcz, uszka, pierogi z kapustą i grzybami, kapusta z fasolą, grzyby z cebulką, karp w towarzystwie pieczarek, śledzie Jakie Robiła Babcia Klara, pasztet pieczarkowy, pasztet z kaszy gryczanej... A do tortu koniecznie kubek kawy:-) Kubek świąteczny, z reniferkiem, mikołajem, gwiazdkami...
Można upiec samo ciasto wcześniej, nawet do dwóch - trzech dni. Wówczas nie ściągamy foli aluminiowej, a kładziemy jeden blat na drugim, na górę kładziemy także folię, zawijamy całość w ściereczkę i wkładamy do woreczka. Gdy nadchodzi właściwy moment, wyciągamy, "obieramy" z folijek, przekładamy kremem. Jedynym minusem owej wcześniejszej wersji przygotowania tortu jest to, iż folia bardziej przylega do ciasta i potrafi z niego "zdjąć" wypieczoną skórkę, czego jednak nie widać pod kremem.
Ciasto jest baaaaardzo długo świeże. Piekłam też z niego muffiny. Były pyszniaste, choć wadą tej formy tortu - ciasta orzechowego jest to, iż przywiera lekko do papierowych koszulek muffinkowych.
Ubijamy białka na sztywną pianę. Z żółtek i cukru robimy puszysty kogel - mogel, dodajemy orzechy, bułkę tartą, solidnie miksujemy. Dodajemy ze dwie - trzy łyżki czubate białek i miksujemy. Skutkiem tej czynności masa zrobi się bardziej lekka i płynna, dzięki czemu łatwiej nam będzie połączyć ją rózgą z całością ubitych białek. I ciasto gotowe.
Tortownicę wykładamy, po same brzegi u góry, folią aluminiową. Nie trzeba niczym smarować, ani też wysypywać bułką tartą. Dzielimy sobie ciasto "na oko" na dwie (w moim wypadku na trzy) części, wlewamy do tortownicy. Ja odmierzam sobie chochlą, po dwie chochle z małym haczykiem na jeden blat tortu. Wstawiamy do nagrzanego na 170 stopni piekarnika. Pieczemy ok. 30 minut, ciasto jest brązowawe.
Wyciągamy z piekarnika, wyciągamy - łapiąc za folię aluminiową - z tortownicy, odstawiamy w tejże foli do wystygnięcia. A tortownicę wykładamy nową porcją foli (byleby się nie poparzyć, czego nigdy nie omieszkam uczynić:-)) i wylewamy kolejną porcję ciasta.
Gdy nasze dwa, ewentualnie trzy, blaty tortu są wystudzone, zrywamy z nich powoli folię. Przekładamy kremem mocno czekoladowym. Schładzamy co najmniej kilka godzin. I... czekamy na pierwszą gwiazdkę... Przedni Tort Orzechowy wkracza na nasz wigilijny stół, gdy już zejdą z niego barszcz, uszka, pierogi z kapustą i grzybami, kapusta z fasolą, grzyby z cebulką, karp w towarzystwie pieczarek, śledzie Jakie Robiła Babcia Klara, pasztet pieczarkowy, pasztet z kaszy gryczanej... A do tortu koniecznie kubek kawy:-) Kubek świąteczny, z reniferkiem, mikołajem, gwiazdkami...
Można upiec samo ciasto wcześniej, nawet do dwóch - trzech dni. Wówczas nie ściągamy foli aluminiowej, a kładziemy jeden blat na drugim, na górę kładziemy także folię, zawijamy całość w ściereczkę i wkładamy do woreczka. Gdy nadchodzi właściwy moment, wyciągamy, "obieramy" z folijek, przekładamy kremem. Jedynym minusem owej wcześniejszej wersji przygotowania tortu jest to, iż folia bardziej przylega do ciasta i potrafi z niego "zdjąć" wypieczoną skórkę, czego jednak nie widać pod kremem.
Ciasto jest baaaaardzo długo świeże. Piekłam też z niego muffiny. Były pyszniaste, choć wadą tej formy tortu - ciasta orzechowego jest to, iż przywiera lekko do papierowych koszulek muffinkowych.
Polecam z całego mego podkuchennego serca ów Przedni Tort Orzechowy Idealnie Pasujący Na Święta. To sto procent świąt w świętach:-)
Pozdrawiam ciepło i w duchu świątecznym:-) i oddalam się do obsadzania choinki! Jak co roku, mamy choinkę od Wujów z Budna. Takie piękne, swojskie, wiejskie drzewko. Tym razem srebrny świerk. Wystarczy tylko ubrać go w małe, białe światełka i rzucić garść gwiazdkowych ciasteczek na białych wstążeczkach... Sama magia...
Dziś u mnie, poza choinką, wieczór pakowania prezentów i wieczór pakowania paczuszek do naszej rodzinnej loteryjki! Ach:-) I jeszcze wycinanie ażurowych gwiazdek na okna... Same małe - wielkie przyjemności! Czego i Wam... :-)
Edyta z Kubkiem Kawy
Pozdrawiam ciepło i w duchu świątecznym:-) i oddalam się do obsadzania choinki! Jak co roku, mamy choinkę od Wujów z Budna. Takie piękne, swojskie, wiejskie drzewko. Tym razem srebrny świerk. Wystarczy tylko ubrać go w małe, białe światełka i rzucić garść gwiazdkowych ciasteczek na białych wstążeczkach... Sama magia...
Dziś u mnie, poza choinką, wieczór pakowania prezentów i wieczór pakowania paczuszek do naszej rodzinnej loteryjki! Ach:-) I jeszcze wycinanie ażurowych gwiazdek na okna... Same małe - wielkie przyjemności! Czego i Wam... :-)
Edyta z Kubkiem Kawy
Jesteś wspaniała EDYTO!
OdpowiedzUsuńTORT TO JEST TO- biorę:-))))))
Ach, jakbym zjadła taki tort...pychotka! Pamiętam z dzieciństwa orzechowe torty cioci Nysi, siostry mojego Taty, jakie serwowała nam z okazji imienin, urodzin czy świąt. Dzięki za przypomnienie orzechowego smaku świątecznego ciasta.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
brzmi smakowicie :)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))))
oj, kusisz, Edytko, kusisz... przepis brzmi smakowicie, może się skuszę :))
OdpowiedzUsuńNo Edziu, toś mi zadanie dała! Bo co, ja nie spróbuję? ;)))))))
OdpowiedzUsuńNa Boże Narodzenie się pewnie nie ogarnę, ale na Nowy Rok, tzn. jeszcze przed, bo gości będziemy mieli 29, to z tej okazji zrobię :) Oni to takie "tortowe potwory", to się ucieszą :)))))))))))))
Ściskam Edziu Kochana!!!
Edytko, z tortem to już się nie wyrobię- za dużo w planach innych ciast;) Ale przepis zapisuję- po Świętach też można zjeść taką pychotkę:)
OdpowiedzUsuńKochana- błogosławionych Świąt Ci życzę, zdrowia, wszelkiej pomyślności, magicznych chwil z najbliższymi... A w moim serduszku też jesteś:***
Przepis ciekawy.
OdpowiedzUsuńŻyczę wesołych, spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia !!!
Witam no torcik zapowiada się fajnie może spróbuje na Nowy Rok :)
OdpowiedzUsuńa moze przy okazji Masz przepis na fajną mase czekoladową??
Pozdrawiam i Wszystkiego dobrego życze.
Zapraszam Cię do mnie po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńBrzmi wspaniale:) koniecznie muszę spróbować:)
OdpowiedzUsuńAle Cię długo nie ma...
OdpowiedzUsuń... no, długo Jej nie ma
OdpowiedzUsuńPuk puk !!!
..... czekam.....
OdpowiedzUsuńna kolejne posty......
gdzie jesteś?????
brzmi bosko...
OdpowiedzUsuńzapraszam na zimowe candy :)
Zaczynam się martwić.........
OdpowiedzUsuńMoże jakiś malutki znak,że wszystko oki...........
Koleżanko Kóz...martwię...nawet ten tort upiekłam..pyszny...a Ty dalej milczysz...:((
OdpowiedzUsuńJa też się zaczęłam niepokoić.... :(
OdpowiedzUsuńGdzie jesteś???!!! Brakuje tu Ciebie!!! Martwię się!!!
OdpowiedzUsuńMoje ulubione :;-))))))))) Huuuurrra
OdpowiedzUsuń