Na prośbę Margharett powstała wczoraj pośród nocy (czy Wy też nie mogliście spać? u nas burza gdzieś krążyła wokół, a do nas w końcu nie chciała trafić...) kartka na 18 urodziny dla Bardzo Dobrze Wychowanego Młodzieńca, takiego z zupełnie innych czasów... Stąd i kartka koniecznie postarzona mocno, obszudrana...
Kartkę zgłaszam na Wyzwanie #14 Męska Kartka w 123scrapujty.blogspot.com. Hmmm.... nie wiem skąd we mnie taka brawura i taka odwaga ...
Określenie "Bardzo Dobrze Wychowany Młodzieniec", jedno z moich ulubionych, idealnie oddaje charakter i zachowanie owego Młodzieńca. Jest to bowiem Młodzieniec ogromnie grzeczny, natchniony, uprzejmy nad miarę, lubiący muzykę dzisiejszą, ale i poważną, zwłaszcza - jak wieść niesie - starodawną: średniowiecze - renesans, chodzący do szkoły muzycznej, grający w zespole instrumentów dętych i perkusyjnych, który to zespół gra w lekko jazzowych aranżacjach, także swingowych i innych różne standardy i tak dalej. No chyba, że jestem niedoinformowna, ale z grubsza wszystko się zgadza. Powiadam Wam, nie ten świat, nie ta młodzież...
Stąd i kartka, mimo że dla młodzieżowego wieku, to postarzona mocno, a z racji zainteresowań oczywiście nuty - wykorzystałam moje stare etiudy z czasów szkoły muzycznej. W ruch poszły także ulubione papiery Mr Watson, także odrobinka taśmy w nuty, ociupinka wręcz, plus taśma smashowa czarna w białe kropki. I ruszyłam wreszcie coś ze skarbów (którymi już się chwaliłam), przysłanych mi jakiś czas temu przez Jadwigę z Sercem Tworzone, mianowicie ażurową rameczkę. Ach... I wyszła powyższa kartka.
A zgadniecie co sobie mógł zażyczyć ów BDWM - bardzo nieśmiało - na 18tkę? Ni mniej, ni więcej a wyłącznie i jedynie ... lirę korbową ... Moja koleżanka Margharett (czyli wprost mówiąc Gosia) twierdzi, że rodzina cała przerażona jest dźwiękiem instrumentu ... a mi się tam podoba. Tyle, że ja bardzo lubię chorały gregoriańskie, wyłącznie męskie chóry cerkiewne i ... więc może i dlatego podoba mi się dźwięk wydawany przez lirę korbową, a także ona sama. Bo czyż nie jest piękna ...
(zdjęcie: www.etnomuzeum.eu)
A brzmi tak (tutaj ze śpiewem), proszę zrobić KLIK. Może jestem niedzisiejsza, i w sumie jakoś mi to nie przeszkadzałoby:-), ale mnie te dźwięki, i takie pieśni, bardzo poruszają ... Tyle, że natychmiast budzi się we mnie rosyjska dusza, tęsknota za bezkresnymi stepami ... nie, żarcik taki:-), ale faktycznie nastraja mnie bardzo bardzo nostalgicznie...
A jeśli już o muzyce ... Dziś w nocy, bo tuż przed 23 puszczono w telewizyjnej Dwójce koncert Filharmoników Wiedeńskich z okazji urodzin Verdiego i Wagnera. Bodaj, że dwusetnych, ale nie będę się spierać. Pora oczywiście idealna na muzykę poważną ... Bo po cóż dawać ludziom do słuchania coś przyzwoitego w dzień czy wczesny wieczór, lepiej kolejny wokalny turniej lub grę o walizkę kasy...
Oczywiście zachwyciłam się moim Verdim, była szczypta "Aidy", a uwertura do "Mocy Przeznaczenia", jak zawsze rozłożyła mnie na części pierwsze ... Może stąd i nastrój kartki dla BDWM:-) Przypomniało mi się też, jak to z Magdą ze Stolicy Wielkopolski oraz moją współlokatorką Izą, w czasie gdy chwilowo studiowałam w Poznaniu, wybrałyśmy się do opery na właśnie "La Forza del Destino"... Było to przeżycie... Piękna, oszałamiająca muzyka, no i że to opera, a nie z płyty, a także och! dodatkowo język włoski ... Buon giorno, come ti chiami, sta bene, cinquecento:-), oggi, quattro stagioni oraz mój faworyt: vaso di notte czyli po prostu... nocnik:-) a jak pięknie brzmi:-) Oczywiście, poza buon giorno, pozostałe nie wystąpiły w operze, zwłaszcza nocnik:-) A że po wysłuchaniu i obejrzeniu opery, po dwugodzinnym powrocie na stancję, w tym godzinny spacer z braku już komunikacji miejskiej, bo po północy, musiałyśmy z Izą dobijać się do domu bo nasza pani gospodyni zamknęła odrzwia na wszystkie ... 6 zamków... mimo, że uprzedzałyśmy o późnym powrocie, to już inna historia. Że nie wspomnę jej wymownego spojrzenia, no bo skąd mogą wracać panienki, nieprawdaż, po północy ...
I był wczoraj prócz Verdiego i ów wspomniany Wagner. I tu jakoś tak mam mieszane uczucia. Lubię Wagnera, choć w dawkach umiarkowanych i broń cię boże by były to fragmenty z wokalem. No nie trawię i już ... Może dlatego, że niemiecki taki mało śpiewny, melodyjny mi się wydaje. A może to skutek wielbienia Wagnera przez III Rzeszę i tak mi się natychmiast ten obraz nakłada. Nie wiem. Choć to straszne mieć uprzedzenia, ale ... Chociaż, nie przepadałam za śpiewanym Wagnerem, dużo wcześniej nim wciągnęła mnie historia. Mam też jedno kolejne - choć nie negatywne - natrętne skojarzenie, jak pewnie wiele osób oglądających filmy. Skojarzenie z "Czasem Apokalipsy" Coppoli. Gdy tylko pierwsze takty "Całując Walkirię" ... natychmiast widzę helikoptery nad taflą wody i słyszę charakterystyczny dźwięk "przecinanego" przez nie powietrza...
A ponieważ, poza tym, że pretenduję do miana królowej dygresji:-), mogę też startować w konkursie o tytuł Mistrza Luźnych Skojarzeń ... Albowiem natychmiast po skoku z Wagner i jego Walkirii na "Czas Apokalipsy", następuję w mojej głowie szybkie spojrzenie na to genialne zdjęcie ...
(zdjęcie: www.kultura.lublin.eu)
... Chrisa Niedenthala z zupełnie pierwszych dni stanu wojennego, sprzed jednego z kin warszawskich (chyba).
I kończę ten ciąg skojarzeń... bo aż boję się, że... na widok czołgu nastąpi przerzucenie się na "Czterech pancernych i psa", następnie idąc za liczebnikami "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)", niesamowita powieść, swoją drogą. A zaraz potem - ciągiem środków lokomocji - "O psie, który jeździł koleją", do dziś prze niej płaczę okrutnie. I dalej, tym samym torem, smutne i dramatyczne "Pociągi pod specjalnym nadzorem" i rozkoszna scena z pieczęciami na pupie, i tu dochodzimy do golizny a więc skojarzenie z genialną komedią angielską "Goło i wesoło". A jak wesoło i rozbieranki oraz przebieranki to boski Dustin Hoffman w "Tootsie", a jak "Tootsie" to Jessica Lange ... cholerka, mogę tak długo... Tytuł Mistrza Luźnych Skojarzeń jak nic mam w kieszeni:-)
A jutro będzie o młodej kapuście na gęsto:-) tak dla odmiany:-)
Edyta z Kubkiem Kawy (o właśnie, kawa! trzeba sobie zapodać, pierwszą dziś, póki nie nadejdzie wreszcie burza i nie zmieni się ciśnienie i powietrze, jedyny ratunek w kawie:-))