"... kierujemy się na ogół tą maksymką, moc radości wzmacniać smutku odrobinką..." Jeremi Przybora

czwartek, 26 listopada 2015

... i tak dalej...





 













pozdrawiam ciepło
Edyta z Kubkiem Kawy


p.s. 

"Kiedy byłem młody, walczyłem, żeby być sobą; teraz wystarczy mi, że jestem, kim jestem."
                                                                                           Josep Maria Morreres


"Czy na tym polega dorastanie - że wszystko stawało się zwyczajne?"
                                                                                 Lars Saabye Christensen "Odpływ"


niedziela, 22 listopada 2015

Jejku jejku!!

No to jeszcze raz: Jejku! Jejku!!!
I jeeeejku!!! bo nigdy nie zaszkodzi po raz kolejny. Bo nie wiem, czy spodobają się Wam moje pierwsze...




I bardzo się cieszę, że jako najpierwsze z moich kubków powstały te na stragan Fundacji "Dom Tymianka" (KLIK). I jeszcze cieszy mnie to, że moje niby-rysunki na kubkach są dodatkiem dla zawartości przecudnej urody limeryków Pani Domu Tymianka - Ori. Niestety kilka limeryków i wierszydełek także ośmieliłam się popełnić, co musicie mi chyba wybaczyć... albo zapomnieć:-) 





W zasadzie moje tytułowe "jejku! jejku!" winno być przemnożone przez dwa. Bo przecież, prócz kubkowej niepewności, obawiam się także Waszej reakcji właśnie na moje limeryki. Wróć! Wytwory limerykopodobne, które na kilku kubkach.

Mam nadzieję, że niczyjego ucha i wrażliwości nie urażę (a w zasadzie nie urazimy:-) - bo wszak Ori jest autorką najprzedniejszych limeryków, a ja ino na dokładkę raczej). Jeśli tak się zdarzy... przepraszam i radzę już nigdy więcej nie czytać tych moich wpisów, które ewentualnie zawierać będą w sobie limeryki. Co może się zdarzyć:-) Niestety.
Limeryki bowiem, prócz pewnych rygorystycznych wymogów (w tym metrum, co do którego Ori ciągle mnie nawracała na właściwą drogę) muszą w sobie zawierać ładunek świntuszenia, małe świnstewko:-) maleńki niesmaczek, także obrzydliwość czy obrzydliwostkę, frywolność, żarcik, a i duża zawartość erotyki też może się w nim przydarzyć... Wszystko, rzecz jasna, podane smakowicie i dystyngowanie, tak po przyborowsku, choć Mistrz Przybora limeryków niestety nie zwykł pisać. Szkoda.

A oto dwa, z kubków kilkunastu, na których wypisane są genialne limeryki Ori.
Bohaterami pierwszego są niejaki Kazimierz z Nieświeża, jego kucharka i pies oraz niesmaczne posiłki. Jako chałturnik dołączyłam do niego sylwetkę psa. Tak, proszę Czytających, to stworzenie z czerwonym serduszkiem na piersi jest psem.
Drugi limeryk traktuje o kotce, która wielbi literaturę bezgranicznie, a z autorów najwyżej ceni sobie Prusa i Prousta. Rzeczona kotka narysowana została na drugiej stronie kubka - stworzenie z kokardą i serdecznym noskiem.





Samych limeryków Ori nie będę tu zamieszczać, albowiem marzy mi się, by prowadzony ciekawością Czytelnik zajrzał (A WARTO!!!) na blog Fundacji "Dom Tymianka" (KLIK), na którym prócz treści limeryków Ori, znajdują się i wszystkie kubki z tego tu wpisu, i jeszcze więcej i więcej!
Poza wszystkim zaś, nie jestem upoważniona do rozporządzania limerykami Ori. A zacne i przednie one są, oj są!!
Zajrzyjcie do Domu Tymianka dziś aż po środę/czwartek, gdzie stragan już trwa. Warto:-)))


A właśnie mnie oświeciło, że jeden limeryk, w którym maczała palce Ori zamieścić tu mogę!, bowiem popełniłyśmy go wspólnie, via telefon rzecz jasna. Niedoskonałe metrum i "nie granie" dziełka mego sprowokowało Ori do wyrzucenia mego wersu i wsunięcia weń pięknego zdanka, i tak wyszło nam takie oto coś:

Niemłoda szwaczka w Przysusze:
"Z tą pracą skończyć ja muszę!"
krzyknęła, rzucając w bok
życia szwaczego zły tok,
bo ją nitka łaskocze w podbrzusze.

I tak piękne "życie szwacze" Ori sprawiło, że nareszcie cały limeryk zagrał, jak najlepszy z mazurków Chopina:-)


Kubki bałwaniaste. Po lewej kubek dwustronnie bałwankowy...


... a kubek po prawej, z popiersiem bałwana, zawiera na odwrocie taką oto limerykową treść:

Pan Snowman z Laponii, okaz młodości,
zimy na śpiew trwoni pełen radości. 
Nocami i gdy mroźny dzionek trwa
nuci kolędę, którą z Polski zna:
"Niech mu gwiazdka pomyślności!"

a która to treść, co widać po niskim poziomie, mojego autorstwa jest.



I kubek z myślą przednią! autorstwa Ori. Na czym, jak na czym, ale na DOPIESCZANIU to się kobieta owa zna:-)


A z drugiej strony duet dopiesczający się:-)




A z kolei na innym kubku jedno dłuższe zdanko śnieżno - psie, które wpadło na mnie kilka dni temu przy myciu sałaty...



... a po drugiej stronie zdanka znalazł się, bardzo nieudolny!, bo całkiem pierwszy!!, rysunek. Scenka rodzajowa z życia zwierząt i bałwanów:-)



A każdy z kubków, i kilka innych, można nabyć już o TU, w Domu Tymianka:-). Bardzo ciepło i bardzo uśmiechając się do Was, zapraszammmmmm:-)))


A oto inna zwierzęca scenka rodzajowa, a może raczej caaaała psia biografia zawarła mi się w limeryku, a następnie oczywiście na kubku (którego zdjęcie, oraz możliwość nabycia, oczywiście w Domu Tymianka):

Wyżeł z Krakowa imieniem Rupert
w parzyste dni zwykł robić kupę.
I nie pomogła nic zmiana diety:
sosy, surówki, z kaszy kotlety,
więc je od Wierzynka zupę. 

Ostrzegałam, że może być... ostro:-)


A jeśli ktoś z Czytających twierdzi, że lubi psy i koty, na straganie owym tymiankowym nabyć może i taką oto chałturkę kubkową...




... a przecież większość z nas może tak o sobie powiedzieć... 


... a jeśli lubię, to mogę i trochę pomóc:-) Czysta przyjemność!


A stragan, jeszcze raz przypomnę, o tu
KLIK :-)


Padam do nóżek i ciepło pozdrawiam:-)
Edyta z Kubkiem Kawy

p.s. 
Dodawać chyba nie muszę, że na straganie w Domu Tymianka także kartki świąteczne można nabyć (również i z odciśniętym kubkiem od kawy:-)), takoż biżuterię, filiżanki, książki, szale, szmaciane zabawki, mnóstwo czarodziejstwa materiałowo - włóczkowego od Beaty Bartoszewicz, a także kosmetyczki, torby, poszewki na jaśki... i tak dalej...
 Zajrzyjcie, bardzo proszę:-) 
Bo warto! 
Bo miło! 

p.s. 2
I jeszcze raz: jejku! jejku!!!! 
Mam nadzieję, że nie zbłaźniłam się zanadto... i kubkowo... i wierszyko-limerykotwórczo... ech... 


poniedziałek, 16 listopada 2015

Spod nożyczek...

...wychodzą różne kartki. A wszystko zależy nie ode mnie, a od głównego napędu - kolęd i piosenek świątecznych, którymi się doświąteczniam, by kartki się robiły. Bez tego ani rusz! Nie mówię, że zawsze działają najprzedniej, bo nie zawsze to, co wychałturzę ma sens...
Mam to szczęście/nieszczęście, że mało chadzam po sklepach, więc "przemysłowe" przedświąteczne muzykowanie na siłę nie ma szans na uśmiercenie moich uszu. Sama sobie wybiera co, jak i kiedy. I ile! Gdy zapodam sobie piosenkę świąteczną z tysiącem dzwoneczków u sań, jak wczoraj, to ręce same robią...









Tym razem tak jakoś wyszło, że jest i ekologicznie, i kolorowo. 

No i dalej HO HO HO do robót wracam!

Serdeczności na cały tydzień ślę:-)
Edyta z Kubkiem Kawy


czwartek, 12 listopada 2015

To co umknęło


Czasem diabeł ogonem coś przykryje. 
Kiedyś mi się to przydarzyło i przez niezwykle długi kwadrans szukałam swoich okularów. A było to w chwili, w której po raz pierwszy w życiu miałam założone szkła kontaktowe, a okulary... A na okularach siedziałam. Wyszło na to, że nie diabeł je ogonem przykrył, a ja... wiadomo czym. 

Tym razem też nie mogę zwalić na diabelski ogon, a jedynie na swoje roztargnienie. Dziś wysyłając kartki w krótką podróż do miasta Syrenki, kolumny Zygmunta i burd 11-listopadowych, odkryłam, że kilka z nich umknęło przed obiektywem aparatu. Kto wie, może było to słuszne przeoczenie i świat byłby szczęśliwszy bez widoku tych kilku moich kartek. Życie jednak nie składa się z samych przyjemności... 

Jego Śnieżność Bałwan zamknięty w bombkę vel bańkę...





I kilka wersji znanych już kartek w śnieżnej bieli...






Nadrobiwszy publikację tego, co umknęło, umykam do dalszych prac, ciepło pozdrawiając:-)
Edyta z Kubkiem Kawy

środa, 11 listopada 2015

Wpis o bardzo długim tytule, który...

... to tytuł nie chciał się zmieścić w przeznaczonym do tego miejscu, więc jest tu:

Pan Jelonek i jego kuzyni oraz cioteczno-cioteczni 
czyli maksymalnie minimalistyczne kartki, ale nie tylko takie
 oraz
errata obrazkowa do poprzedniego wpisu pt. "Marzą mi się białe święta..."
bo nic nie dało się tam obejrzeć


Poznajcie, proszę, Pana Jelonka.

Przedstawia się w dwóch odsłonach. 
Najsamprzód ortodoksyjny minimalizm... 



... a teraz tenże minimalizm okraszony rozpasanym napisem... 




... a to bliżsi kuzyni Pana Jelonka.
Już w nie tak maksymalnie minimalistycznych okolicznościach kartkowych...






... i dalsi kuzyni, powiedzmy... cioteczno - cioteczni, Pana Jelonka...





... przy okazji, poniżej - kartka od której zaczęło się moje chorągiewkowanie na kartkach.
Przyznam bez bicia, że pierwowzór tej kartki podejrzałam gdzieś w blogosferze, w jakimś małym kursie kartkowym, niestety nie pamiętam gdzie, więc nie mogę podać jej początku, przepraszam. 




... a wszyscy oni, Pan Jelonek i jego kuzyni, a także oczywiście cioteczno - cioteczni mieszkają w zaśnieżonym zimą lesie...


... gdzie teraz, jesienią, szeleszczą pod nogami miliony liści i jeszcze pachnie grzybami...


A teraz zapraszam na
dodatek nie-nadzwyczajny do niniejszego wpisu:

Errata obrazkowa do poprzedniego wpisu pt. "Marzą mi się białe święta..."
 bo nic nie dało się tam obejrzeć 

Poprzedni wpis zawierał w sobie kartki całe w bieli, które - na skutek żenującego poziomu zdolności fotograficznych te słowa piszącej - najzwyklej w świecie były niewidoczne. Ech i jeszcze raz ech! I znowu eeeech... Po krótkiej naradzie z Robiącymi Zdjęcia Lepiej a Nawet Wspaniale wysypałam ponownie białe kartki przed aparat. Efekt oto taki...












... i cały czas marzą mi się białe święta:-)

Pozdrawiam ciepło z pięknie pochmurnego i dżdżystego Goleniowa:-)
Edyta z Kubkiem Kawy


p.s.

PanaJelonkowy temat minimalizmu kontynuując...

"Właściwie wykorzystane minimum wystarczy na wszystko"
Julius Verne