Z zakamarków zdjęciowych wyszperałam dziś, przez przypadek, zapomniany już przeze mnie sztambuch. Chyba jakoś wiosenną porą chałturkowany.
Cały w błękitach i zieleni, zgodnie z ulubionymi kolorami obecnej właścicielki - Kasi.
Jak zawsze najpierw sklejanie siedmiu szesnastokartkowych zeszytów, zrobienie miejsc na kieszonki, a w nich małe tagi - zawieszki. I nieco kopert na tajemnice i sekrety. I różne takie tam szczególiki, napisy, obrazki i tym podobne. Na koniec oczywiście całość związujemy kokardką, a w tym wypadku nawet dwiema kokardkami. Mam nadzieję, że sztambuch dobrze służy Kasi.
Nieco rozmarzony i bardzo serdeczny przód...
... i nieco cyklistyczne, ale wciąż dziewczęce plecki pamiętnika...
... i rzut oka, niemal z lotu ptaka, na zawartość stron a także moc tagów...
... tym razem, poza niebieskim i zielonym,
obowiązywały także
zwierzątka i wieeelka dawka romantyczności...
... a koperty, jak zawsze, zawierały karty na małe i wielkie tajemnice nastoletniego serca...
... i to by było na tyle sztambucha.
Ufffff jak gorąco... Pufffff jak gorąco... Gdy patrzę na termometr, w obronnym odruchu zamykam oczy. Dodatkowo przywołuję obraz mglistych wrzosowisk Szkocji, zielonej, wietrznej Irlandii lub też, bardziej patriotycznie, naszych zachodniopomorskich sosen w białych czapach. Szkoda, że czasami nie da się zamknąć całości organizmu na temperaturę...
A może najlepiej ignorować, udawać, że NIC GORĄCEGO nie dzieje się wokół?
Spojrzeć na to z dystansem, przez przymknięte oko...
... albo odciąć się całkowicie...
Spróbuję wziąć przykład:-)
Pozdrawiam weekendowo
Edyta z Kubkiem Kawy Czekająca na Chłodne Dni