Będzie krótko i na temat. To znaczy, postaram się, by było krótko i na temat. Czy się uda?
Po pierwsze!
Małą zgaduj - zgadulę zajęczą o stąd (KLIK), wygrała Małgosia, która ciągle szydełkuje. Małgosia obstawiała, że wycięłam 750 par zajęczych uszu i tym samym była najbliżej liczby 908, bo tyle właśnie par uszu naciachałam.
Małgosiu, kartki wyślę lada chwila.
Po drugie!
Ile to jest "mnóstwo"? Jaka to liczba? Tak sobie myślę, że to gdzieś bardzo blisko owych 908, prawda? A właśnie takie "mnóstwo" podała miszmaszowa Joolaa. A że lubię takie liczebniki nie do policzenia:-) to bardzo Cię proszę Jooluu, o adres dla wysłania małej niespodzianki. Jeśli oczywiście chcesz?
Małgosiu, kartki wyślę lada chwila.
Po drugie!
Ile to jest "mnóstwo"? Jaka to liczba? Tak sobie myślę, że to gdzieś bardzo blisko owych 908, prawda? A właśnie takie "mnóstwo" podała miszmaszowa Joolaa. A że lubię takie liczebniki nie do policzenia:-) to bardzo Cię proszę Jooluu, o adres dla wysłania małej niespodzianki. Jeśli oczywiście chcesz?
Po trzecie!
Dziś rano dostrzegłam w kalendarzu w kuchni, że zbliża się Dzień Bez Mięsa!
Jak można świętować w taki dzień, każdy się pewnie domyśla. Troszkę tylko pomogę - tak byście 20 marca, skoro świt, mogli zacząć radosny, bezmięsny dzień - podając przepis na przeprzeprzepyszny, wysokobiałkowy, prosty i szybki w wykonaniu...
Jak można świętować w taki dzień, każdy się pewnie domyśla. Troszkę tylko pomogę - tak byście 20 marca, skoro świt, mogli zacząć radosny, bezmięsny dzień - podając przepis na przeprzeprzepyszny, wysokobiałkowy, prosty i szybki w wykonaniu...
Pasztet z soczewicy
Potrzebne będzie:
- 200 g czerwonej soczewicy
- 4 średnie marchewki (lub 2 marchewki i pół dużego selera)
- 1 duża cebula
- 3 jajka
- 2 -3 ząbki czosnku
- 4 łyżki oleju
- sól, pieprz
- opcjonalnie curry lub majeranek
Soczewicę gotujemy do miękkości i odsączamy, i nic więcej z nią nie robimy. Także przed gotowaniem nie trzeba jej namaczać, więc i ten "trud" odpada.
Marchew, i ewentualnie seler, obieramy i ścieramy na tarce na dużych oczkach. Jeśli damy 4 marchewki pasztet będzie nieco "słodszy", jeśli 2 marchewki i pół selera - nieco ostrzejszy. Cebulę kroimy w drobną kostkę. Czosnek przeciskamy przez praskę. Wszystkie warzywa smażymy na oleju na średnim ogniu.
Wszystko odstawiamy na chwilkę by nieco przestygło.
Łączymy podsmażone warzywa z soczewicą, wbijamy jaja, doprawiamy i dokładnie mieszamy. Masę przekładamy do wyłożonej pergaminem foremki - keksówki.
Wszystko odstawiamy na chwilkę by nieco przestygło.
Łączymy podsmażone warzywa z soczewicą, wbijamy jaja, doprawiamy i dokładnie mieszamy. Masę przekładamy do wyłożonej pergaminem foremki - keksówki.
Pieczemy w nagrzanym do temperatury 190 stopni piekarniku, bez termoobiegu, przez ok. 40 - 45 minut.
Po wystygnięciu pięknie się rozsmarowuje na chlebie, przechowujemy w lodówce.
Po czwarte!
Smacznego życzę!
Po piąte!
Pozdrawiam poniedziałkowo, życząc miłego i spokojnego tygodnia:-)
Edyta z Kubkiem Kawy
Po wystygnięciu pięknie się rozsmarowuje na chlebie, przechowujemy w lodówce.
Po czwarte!
Smacznego życzę!
Po piąte!
Pozdrawiam poniedziałkowo, życząc miłego i spokojnego tygodnia:-)
Edyta z Kubkiem Kawy
O nie Kochana, bez mięsa to ja przeżywam tylko piątki i Popielec!!!
OdpowiedzUsuńKocham mięso, podobno grupa AB tak ma:-)))))))
Wiem, wiem, ale pasztetu koniecznie spróbuj:-)
UsuńA ja się chyba skuszę!
OdpowiedzUsuńA to się cieszę:-) Skuś się, skuś:-)
Usuńsmakowity pasztecik tylko wąłsnie ja to miesna baba jestem ,ale i takowym nie pogardze ;p
OdpowiedzUsuńAleż nie pogardzaj pasztetem, nie pogardzaj:-)
Usuńsmakowicie się zapowiedziałaś :) biorę przepis, dziękuję
OdpowiedzUsuńNo to smacznego!
UsuńPozdrawiam przeciepło!
Po raz pierwszy wygrałam!!!!! Aż nie wierzyłam i musiałam kliknąć, czy aby Małgosia, ta co ciągle szydełkuje, to ja!
OdpowiedzUsuńDzięki Edytko za zabawę - szkoda, że nie możesz zobaczyć mojej radości! Z niecierpliwością czekam na tę karteczkę od Ciebie - mam nadzieję, że z autografem!
Co do Dnia Bez Mięsa - no cóż, mięsna jestem niesłychanie, ale takie smakowitości też znajdują się w moim menu. Na przykład: mój ulubiony pasztet z cukinii. ( A propos, czy próbowałaś już piec ten pasztet i czy Ci smakował?) Czytając przepis rzeczywiście wydaje się być prosty i łatwy w przygotowaniu. Czy soczewicę trzeba zmielić, czy zostawić w całości? Pewnie spróbuję tego wypieku, tylko nie wiem kiedy, bo na razie mam rękę poparzoną i czekam, aż mi się zagoi.Ale apetytu nabrałam, tak smakowicie wygląda na talerzu!!!
Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twoją Mamę, kizianki dla Tygrysi:))
Ja sobie chyba potrafię tę radość wyobrazić bo sama tak się cieszę ;-))) - jk małe dziecko ;-)))
UsuńPamiętam Małgosiu, i mam, Twój przepis na pasztet z cukinii, tyle, że w nim wątróbka była. Gdy zrobiłam pasztet bez niej, to się po prostu nie trzymał. Muszę go zmodyfikować jakoś, bo w smaku był boski!!!
UsuńCieszę się, że cieszy Cię perspektywa przybycia do Twojego domu zajęczych uszu:-)
Kuruj się! Że też nie masz co robić, tylko parzyć łapki!
Zamiast wątróbki spróbuj dodać kaszy manny, w jakiej proporcji, to nie wiem, bo ja nieraz dodaję, ale "na oko" - myślę, że kasza pomoże związać składniki. Może gdzieś na blogach kulinarnych, ktoś jeszcze piekł taki pasztet z kaszą manną i umieścił ile trzeba dodać.
UsuńJuż nie mogę doczekać się zajączków - bardzo się cieszę!
Serdecznie pozdrawiam:))
1000 uszów!!!!!
OdpowiedzUsuńa ja myślałam, że kręcąc tonę pasków dokonałam nie lada wyczynu...
pobiłaś mnie, pobiłaś ;-))))))))
Buziaki zasyłam
Twoja tona pasków osobiście skręconych robi wrażenie! I jako wyczyn, i także efekt końcowy. Widziałam:-)
UsuńUściski dla Ciebie i ugłaskańce dla Czworonoga:-)
A ja potwierdzam z opóźnieniem z Poznania, że Mama Edyty robi najlepsze zupy na świecie... I pozdrawiam wietrzyście...
OdpowiedzUsuńA mojej Mamie zawsze przy zupie brakuje Twojego napierania na garnek:-) :-)
Usuńaaaaleeeeeeeee radocha!!!!!!!!!!! dziękuję Ci, Edytko!!! niespodzianka? czy chcę? też mi pytanie! niespodzianki to ja bym mogła codziennie otrzymywać ;P a tak trochę poważniej - to moje "mnóstwo" to w sumie trochę tak dla żartu podałam, bo nie byłam w stanie wyobrazić sobie jakiejś konkretnej ilości, w każdym razie ilość podana przez Ciebie powaliła mnie na kolana! postaram się jednak z nich podnieść, bo w sumie pierwsza młodość już za mną i nie mogę zbyt długo klęczeć :))) zaraz do Ciebie skrobnę :)) jeszcze raz dzięki!
OdpowiedzUsuńŻart żartem, a "mnóstwo" brzmi, jak bardzo fachowa i naukowa liczba:-)
UsuńMam nadzieję, że już podniosłaś się z kolan:-) Zbyt długie klęczenie, w każdym wieku, niebezpieczne:-)
Pozdrawiam cieeepło:-)
Świętuję codziennie (bo mięsa nie jadam ;) Szacun za działalność prokreacyjną wśród zajęcy ;) Buziaki ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że świętujesz codziennie, pamiętam. Ale można dziś (bo właśnie jest 20 marca) świętować ze zdwojoną siłą. Choć tak naprawdę nie przychodzi mi do głowy, jak to uczynić?:-) 200% warzyw?
UsuńPozdrawiam ciepło i wegetariańsko:-)