Oficjalna nazwa ciasta brzmi podobno: jabłecznik serowy. Jednak, jako że otrzymałyśmy przepis od mojej kuzynki Mirelki, ciasto zostało ochrzczone nowym, obowiązującym w naszym domu, mianem.
I tak, polecam bardzo serdecznie, rozpływający się w ustach, lekki, pyszny na ciepło i na zimno, a przy tym szybki i prosty w wykonaniu...
Jabłecznik Mirelki
Oczywiście nieco zmodyfikowałam przepis, tak bym nie musiała ważyć lub mierzyć, na przykład, ilości serka homogenizowanego czy margaryny. To z lenistwa:-). Jednak przede wszystkim, za pierwszym razem musiałam za mocno naciągać ciasto na jabłka, zbrakło mi go nieco. A poza wszystkim, zawsze daję mniej cukru niż to przewiduje jakikolwiek przepis. Lubię słodycze, ale ciasto nie może być za słodkie i już.
I tak na blachę wielkości ok. 23 x 37 cm potrzebujemy:
- 3 i 1/3 szklanki mąki pszennej
- 2 serki waniliowe Danio (czyli ok. 250 g serka, nie pamiętam dokładnie wagi Danio)
- 250 g miękkiej margaryny lub takiegoż masła
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 czubate łyżeczki cukru waniliowego
- szczypta soli
- 7 - 9 jabłek, zależnie od wielkości. Najlepiej kwaskowych, najlepiej szara reneta.
Mąkę mieszamy z cukrem pudrem, cukrem waniliowym, proszkiem do pieczenia i solą. Dodajemy serki i mieszamy całość widelcem. Dodajemy miękką margarynę pokrojoną w kostkę, dobrze wyrabiamy ręką.
Jabłka obieramy, przekrawamy na pół, wydrążamy gniazda nasienne.
Ciasto dzielimy na dwie części, z czego jedna powinna być nieco większa od drugiej.
Bierzemy dwa kawałki papieru do pieczenia, na obu zaznaczamy wielkość blaszki (wkładając papier do blaszki i odciskając na nim krańce dna). Na jednym papierze rozwałkowujemy, lub rozprowadzamy ręką (co jest dużo łatwiejszą wersją) mniejszą część ciasta, równo z wyznaczoną wielkością blaszki i wkładamy je (na owym pergaminie!) do blaszki.
Na ciasto, brzuszkami do góry, wykładamy połówki jabłek. Można posypać cynamonem.
Na drugim pergaminie rozwałkowujemy większy kawałek ciasta, wychodząc około 1 cm poza zagiętą linię, którą wyznaczyliśmy przez odciśnięcie dna blaszki. Przenosimy ciasto. Nad blaszką odwracamy papier do dołu ciastem, kładziemy je na jabłkach i delikatnie ściągamy papier. Dociskami brzegi górnej warstwy do spodniej warstwy ciasta.
Pieczemy ok. 45 minut w 180 stopniach. Posiadacze termoobiegu w swoich piekarnikach pieką w 160.
Wyciągamy z piekarnika i solidnie posypujemy cukrem pudrem. Otrzymujemy widok z lotu ptaka na Tatry a raczej na coś mniejszego, może Bieszczady?
I teraz następują chwile pełne rozpasanego hedonizmu...
Parzymy pyszną kawę, wlewamy ją do przytulnego kubka z duszą, dodajemy kapkę mleka. Wykrawamy kwadracik ciasta z jednym jabłkiem i kładziemy na talerzyk. Siadamy na kanapie, przysuwamy do lewego boku kota, w zasięgu prawej ręki mamy na stoliku talerzyk z ciastem i kawę. W fotelu, po drugiej stronie stolika, sadzamy kogoś bardzo lubianego, a przed nim stawiamy drugi talerzyk z ciastem i kawę. W przypadku braku drugiego kota, obdarzamy dodatkowo miłym słowem lub ewentualnie obdarzamy na kwadrans własnym przybocznym kotem (jeśli kot zechce!). Wyciągamy rękę po talerzyk... Widelczyk odcina pierwszy kawałek... Krótka podróż do ust... Mlask... Osiągamy stan kulinarnej nirwany... A gdyby tak jeszcze mieć gałkę lodów waniliowych... Mmmmmmmmmmm...
Tak sobie myślę... Fajnie mieć kuzynki, prawda? Fajnie mieć fajne kuzynki!! Ja mam:-) Wszystkie co do jednej!!! Aż czasem sama sobie zazdroszczę...
Smacznego życzę:-)
Pozdrawiam dzielnie niedzielnie:-)
Edyta z Kubkiem Kawy
Doskonale znam to ciasto!!!!!
OdpowiedzUsuńBezjajeczne ciasto!!!
Tylko ja dodaję do niego zamiast jabłek (bo nie przepadam za jabłecznikiem) gruszki mmmmmm wychodzi pycha, a najlepsze jest jeszcez takie gorące...... z topniejącymi lodami waniliowymi....
O! Z gruszkami musi też być boski. Na pewno spróbuję następnym razem. Dzięki za podpowiedź:-)
OdpowiedzUsuńA z lodami to zawsze poezja większa:-)
Pozdrawiam ciepło:-)
nie znałam ale chetnie sie z nim zapozna , bo tam jest ser ;p
OdpowiedzUsuńbuziaki
Też Ci trochę zazdroszczę - kuzynki ;-)))
OdpowiedzUsuńciacho sobie sama zrobię jak do domku wrócę ;-))) ale Venus się dzielić nie będę - ona jakoś do tego nie skora na szczęście
i wiesz... lubię takie przepisy (szklanki i łyżki) ponieważ wagi w domu nie posiadam a przelicznika w głowie też nie więc takie przepisy mocno ułatwiają życie ;-)))
Dobrzeee, że wróciłaś ;-)))
Buziaki
A teraz popraweczki, kawa bez mleczka, a zamiast kota piesek- Sonia:-) Z resztą zgadzam się całkowicie i niebawem moja tusza znów wzrośnie:-)))))))
OdpowiedzUsuńale pyszności :)))
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci fajnych kuzynek, niestety moje kuzynki wszystkie wiekowo są ode mnie starsze, maja dzieci i swoje rodziny i dla nich jestem gówniarą, więc nie mam tak dobrze, ale za to mam wspaniałe blogi na które mogę wpadać i zapożyczać przepisy cudzych kuzynek ;> Ja bym pokroiła jabłka n mniejsze kawałki bo nie lubię ich w dużej mierze jak są pieczone, ale i tak wyglądją pysznie, a opis na końcu? Normalnie, chce mieć kota, lody waniliowe, fajny fotel, i miłego gościa! No i oczywiście ciasto! Tobie życzę smacznego i miłej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńGratuluje pieknego i pachnacego ciasta, wyglada obłędnie...a jak smakuje...mmmm smacznej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńPyyyyyyszoooottta :-)))
OdpowiedzUsuńps. nigdy Ciebie nie podejrzewałam o lenistwo !!!!!!! nie zgadzam się , chęć ułatwiania sobie pewnych spraw to co innego :-))))
Ale apetyczny wpis! Ciasto koniecznie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis, oczami wyobraźni już widziałam upieczone ciasto na stole! Ale dopiero w sobotę urzeczywistnię ten obraz!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Oooooo!!! to dopiero!!!! masz rację, takie kuzynki, to skarb!!!! Ściskam Edziu!!!! :)))))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe może wypróbuje :) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńmniam:)
OdpowiedzUsuń