czyli strony do zapisania z numerem 35. Praca całkiem na wczoraj i całkowicie weekendowa.
A przy okazji, z racji tego, że to nie chałturka pseudo - literacka, a manualna, posłuchało się znowu "Ani z Zielonego Wzgórza" z Romantowską i Pieczką, jeszcze na... taśmach szpulowych i takimż magnetofonie:-) A posiada się, posiada:-) i to działający!! I świeci się w nim takie małe czerwone oczko gdy gra. Mój Tato nagrał na nim milionpięćsetstodziewięćset festiwali w Opolu i Sopocie! Jest tu nawet rocznik 64 Opola!! Ach... I czasem się słucha!!
I obejrzało się kilka filmów dokumentalnych... wiedzieliście, że hymn Niemiec napisał Haydn po tym, jak będąc w Wielkiej Brytanii usłyszał ich "Boże, chroń (wówczas) króla"? Był tak zafascynowany tym co usłyszał, że po powrocie zawarł melodię przyszłego hymnu niemieckiego w jednym ze swoich utworów na kwartet (lub chyba raczej kwintet...) smyczkowy. A potem doszły (nie pamiętam czyje) słowa i powstał z tego hymn. No chyba, że tak nieuważnie słuchałam, że coś tak lekko pokręciłam...
A wiecie, że zaczątki naszych oczu sięgają epoki prekambryjskiej? Takie ogromnie, ogromnie dalekie zaczątki, podwaliny - rzec by można - oczu, w pierwszych organizmach żywych, dokładnie w czymś podobnym z wyglądu do lancetnika, a zwie się pikaja. To wiem od mojego ulubionego, zachwycającego, Genialnie Wszystko Tłumaczącego Profesora Briana Coxa. Młodzieniec jest w moim wieku (no tak... to nie całkiem taki młodzieniec:-)), a tyyyyyle w nim wiedzy. I tak fascynująco ją przekazuje. Polecam na przykład cykl "Cuda Wszechświata" na kanałach BBC. Wciągające jak najlepszy kryminał. Niewielu rzeczy ludziom zazdroszczę, ale inteligencji, wiedzy, talentów... o g r o m n i e i z a w s z e!!
Obejrzałam też przy okazji kilka filmów, może raczej "obsłyszałam", na przykład "Bottle Shock" a Alanem Rickmanem o winiarzach kalifornijskich. Przyjemna rzecz. I, nie wiem już który raz, "Debiutantów" z Plummerem i McGregorem, niespieszne, refleksyjne, myślące kino. Pyszota filmowa.
Ale oto numer 35, a więc sztambuch dla Wiktorii. Powstał na zamówienie mojej Ulubionej Ady, która kiedyś "wymusiła" na mnie, poprzez swoje zamówienie, pierwszy sztambuch:-) Cieszę się z tego, bo bardzo lubię je robić. Pracochłonne ogromnie, ale jak przyjemne.

Wiktoria dostanie swój pamiętnik w prezencie od całej klasy i pani wychowawczyni na pożegnanie. Opuszcza klasę, szkołę i chyba miasto też, ale tego nie jestem pewna. Mam nadzieję, że pamiętnik przypadnie jej do gustu. Zrobiony został wedle zamówienia i podanych o Wiktorii informacji, na przykład to, że lubi kolor niebieski i czerwony. No i najważniejsze, że jest uczennicą podstawówki. Przecież każdy wiek ma swoje prawa i marzenia, i myśli:-) A przy sztambuchu to ważne, bowiem w środku jest nieco stron z "zadaniami" dla Wiktorii w postaci zdań do skończenia, uzupełnienia. A to na przykład... jakie książki lubi, jaka powinna być prawdziwa przyjaciółka, o pierwsze sympatie, o idealne wakacje, o marzenia do spełnienia... Będzie mogła zapisywać swoje radości, zwątpienia. Opisywać nowych kolegów i przyjaciół. Wpisywać ulubione wiersze, złote myśli. Poburczeć trochę na rodziców, bo kto nie burczy:-) Na pewno zmieści się w sztambuchu każda z szalonych, roztrzepanych, ale i rozmarzonych, myśli Wiktorii. Także każdy odkryty kąt świata i życia, i każda jego minuta.
Pamiętnik powstał przez sklejenie 7 zeszytów gładkich, 16 kartkowych, a więc - jeśli dobrze policzyłam:-) - jest tu 112 stron. W miejscach sklejenia zeszytów powstały kieszonki, wyklejone są szarym papierem, a w nich mieszkają kolorowe etykietki do zapisania różnych różności. Do każdej z 10 etykietek można przywiązać sznureczek lub wstążeczkę, ale nie jest to konieczne. Kieszonki mają półokrągłe wycięcia dla łatwego dostępu do ich zawartości.
Są także tekturki, również do zapisania lub przyklejenia czegoś do nich. Jest nimi wypełnionych 12 kopert z napisem "sekret!", na małe i wielkie tajemnice. Można zakleić i... zajrzeć za wiele lat:-)
Na każdej kartce pamiętnika jest "coś". Sztambuch jest sercowo - motylowo - tasiemkowo - etykietkowy więc są tu serduszka i serca różnego koloru i wielkości, etykietki gładkie i w kropki, i w róże, motylki kolorowe oraz taśm kolorowych bez liku.
Okładki zewnętrzne zostały wzmocnione tekturką i także oklejone wstępnie szarym papierem. Przyjemność zdobienia, a nie tylko nudne sklejanie zeszytów, rozpoczęłam od grzbietu pamiętnika. Posłużył mi tu papier w kratę, wzmocniony od spodu poprzez podwójną warstwę elastycznego, papierowego plastra bez opatrunku. Dzięki temu grzbiet się nie przerwie i będzie poddawał się przy otwieraniu i zamykaniu zeszytu. Oczywiście papier się zagina, od razu było to niestety widać, pozostają lekciutkie białawe "zaszudrania", ale całość się trzyma, jest mocna. A zagięcia chyba dodają tylko uroku "używalności" sztambucha.
Całość zebrana wstążką, tak by można było związywać pęczniejący od - tak przynajmniej sobie to zakładałam - wklejanych czy wkładanych karteczek, zapisków, rysuneczków, liścików i listów, zdjęć, pamiętnik. I by nic z niego nie uleciało...
A tu, na dole, widać boskie, słodkie, maluńkie guziczki w kropki, które ostatnio dostałam od Sylwii z Two Tea To Room Two Two. Sama słodycz. Guziczki oczywiście:-) Choć Sylwia też:-D I jak szybko się, piegowate słodziaki, przydały. Pasują idealnie!
I rozwiązujemy kokardkę i...
I zamykamy sztambuch...
Hmmm... niektóre zdjęcia nie za bardzo... ale już czekał kartonik, dowód nadania, poczta, listonosz:-)
Do wychałturkowania sztambucha dla Wiktorii użyłam oczywiście gładkich zeszytów, trzech papierów kupionych lata świetlne temu (stąd nie pamiętam gdzie kupione i jak się zwały), serduszek z materiałów wtórnie użytych, torby po prezentach w różowe paseczki, papieru pakowe w koniczynę, motylków pieczątkowych, guziczków od Sylwii:-) i niebieskiej wstążki.
Przede wszystkim jednak użytkowałam, co widać zwłaszcza na okładce sztambucha,
stemple akrylowe z serii Bo Bunny ze sklepu internetowego
Scrappo.pl. Niestety, akurat tego zestawu stempli Bo Bunny, którego użyłam, a który zakupiłam w Scrappo, już nie widzę w sklepie... więc podlinkowałam się do serii Bo Bunny ogólnie. A w ruch poszły stempelki w kształcie chorągiewek małych, pustych w środku, w które pięknie wpasowały się i literki, i serduszka oraz chorągiewek większych, wypełnionych kwiatkami. W zestawie były także stemple, i użyłam ich tutaj, w kształcie "zapisanych" serduszek oraz obwieszonych serduszkami gałązek, które to ostatnie widoczne głównie na karteczkach w kopertach. Wszystko odbite przy pomocy tuszów Distress
Pine Needles, Barn Door,
Walnut Stain, także Scrappo.pl.
Stąd też ośmielam się (po cichutku)
zgłosić sztambuch Wiktorii na czerwcową edycję cyklicznego wyzwania w Scrappo - Inspiracjach czyli blogu Scrappo KLIK TUTAJ. Myślą przewodnią inspiracji czerwcowych są takie oto słowa: "W dzieciństwie jest przyspieszenie, intensywność poznawania świata i siebie, trudności stawiania pierwszych kroków, doświadczania bólu, strachu, radości, zapominania o tym, tworzenia nowej rzeczywistości, zapominania o niej."
I tak mi się wydaje, że pamiętnik - zapiśnik - bazgrolnik... czyli cokolwiek Właścicielka notesu z nim zrobi, może być idealnym miejscem na zapisywanie swoich małych i wielkich odkryć, spostrzeżeń z poznawania świata. Wyliczania radości i głośnego, wesołego JEJ!!!!! oraz utulania smuteczków i przykrości.
Bardzo chcę przeprosić... bardzo chcę przeprośić za to, że trochę opuściłam się w odwiedzaniu Was. Nie wpadam z kawą na powolne czytanie, czy choćby szybki przegląd. Przepraszam też, że nie dotarłam jeszcze z uroczystą rewizytą do moich nowych, sympatycznych, gości. Przepraszam bardzo. Prawda jest taka, że owszem - wpadam, owszem - rzucam okiem, szybciutko podczytuję, bo jestem bardzo ciekawa co i gdzie słychać:-) Tyle, że już na skrobnięcie słowa brak minut. Przepraszam bardzo. Doba jakoś mi przykrótka bardzo. Bardzo. Jednak to się zmieni niebawem, za jakieś... trzy tygodnie:-) Zbiorczo więc, ale za to jakże gorąco!!!! pozdrawiam wszystkich bardzo, bardzo, bardzo ciepło:-) A jak już przyjdę poczytać i popatrzeć z kawą... to nie z kubkiem, ale z termosem! Ba! Z kanistrem pełnym kawy z mlekiem:-)
AAAAA!!!! I wczoraj wyleciał mały zestawik Aniowych aniołów:-) Do Szydełkującej Małgosi i MisiÓwej Kasi.
Reszta aniołów naprawdę niebawem:-) W tym tygodniu będę robić:-)
Pozdrawiam ciepło
Edyta z Kubkiem Kawy