"... kierujemy się na ogół tą maksymką, moc radości wzmacniać smutku odrobinką..." Jeremi Przybora

sobota, 18 października 2014

Tylko bez jaj proszę:-)

Bez zbędnych wstępów i gadulstwa, co to czasem lubię:-), zapraszam na jedno z moich ulubionych dań obiadowych. Ma przy tym ten urok, że może także służyć za kolację. I za danie na wynos, na przykład w długą podróż. Albo na piknik. Majówkę. Jesienną wyprawę nad morze. Na rowery.

Podano do stołu, prosiemy, prosiemy:-)


Wegańskie kotlety gryczano - pieczarkowe 
z surówką z surowych buraczków



Niestety, zdjęcia spożywcze niezbyt mi wychodzą... Szkoda, bo danie przepyszne! 

Poza tym, że mam wielką ochotę posiedzieć z Wami w ten weekend przy wegańskim stole, chcę także spróbować swoich "zdolności" operatorskich w wyzwaniu fotograficznym pod hasłem Roślinne Gotowanie, które ogłosiła u siebie Ela (KLIK). Oczywiście z okazji Światowego Dnia Wegetarianizmu, który obchodziliśmy 1 października.
Fotograf kulinarny ze mnie żaden, ale przecież o zabawę i o sam przepis tu chodzi:-)

Może i Wy macie jakiś swój ulubiony, wypróbowany przepis roślinny? I oczywiście piękne, apetyczne zdjęcie potrawowo - roślinne? Zapraszam do Eli (KLIK). No i oczywiście sama jestem strasznie ciekawa, co jeszcze można warzywno - owocowego wyczarować.




No, ale do garów, do garów!

Jak już wspomniałam, kotlety można jeść jako danie obiadowo - kolacyjne, z surówką właśnie. Oczywiście niekoniecznie z surówką buraczkową.

Doskonale! bardzo, a bardzo doskonale!! spisują się też w roli wkładki do wegańskich hamburgerów. Wówczas połówki bułki smaruję nieco keczupem. Na dolną połówkę bułki kładę na przykład ze dwa liście sałaty, jedną dużą rzodkiewkę pokrojoną w cienkie plasterki, także plasterki ogórka konserwowego. Na to kotlecik. A na kotlecik plasterek pomidora, krążki cebulki, plastereczki selera naciowego. Zamykamy całość górną połówką bułeczki i konsumujemy. Pyszotka! I dobre na wynos, choć jak wiadomo można się takim daniem ufąflać niebotycznie. Co też często czynię.


Kotlety gryczano - pieczarkowe
na około 15 sztuk potrzebujemy:

- 1 szklanka ugotowanej kaszy gryczanej
- 1/2 szklanki płatków owsianych
- 250 g pieczarek
- 1/2 szklanki surowej soczewicy czerwonej
- 2 cebule średniej wielkości
- 3 - 4 ząbki czosnku
- 2 - 3 czubate łyżeczki mąki ziemniaczanej (to dawkujemy zależnie od potrzeb - gęstości - wodnistości masy kotletowej)
- bułka tarta (dawkowanie jak wyżej)
- przyprawy jak majeranek, lubczyk i tym podobne
- NIE DAJEMY jaj! to nie jest błąd w druku:-)

Płatki owsiane zalewamy małą ilością wrzącej wody i zostawiamy na ok. kwadrans do napęcznienia. Potem można ewentualnie rozetrzeć nieco płatki widelcem, ale nie jest to konieczne.
Soczewicę gotujemy do miękkości (czerwonej soczewicy nie trzeba namaczać), co trwa jakieś piętnaście minut.
Cebulę z pieczarkami siekamy drobno i smażymy, odsączamy nadmiar wody i tłuszczu.
Do napęczniałych płatków dodajemy kaszę gryczaną, soczewicę, cebulę z pieczarkami, przetarte ząbki czosnku, przyprawy przeróżne, mąkę ziemniaczaną, bułkę tartą. Bułkę i mąkę dokładamy jeszcze w miarę potrzeby, jeśli całość nie będzie nam się trzymać.
Formujemy kulki, obtaczamy w bułce i rozpłaszczamy, smażymy na złoto - brązowo. Odsączamy na ręczniku papierowym.

Jeśli mowa o płatkach, które w przepisie...
Nie wiem czy spodoba Wam się ten pomysł, ale ja od wielu lat używam płatków owsianych do mycia twarzy, a i bywa, że całych obszarów ciała również. Przy wannie zawsze u nas stoi słój z płatkami owsianymi. Biorę sobie na rękę, nalewam na to nieco ciepłej wody, lekko pocieram dłońmi, tworzą się "mydliny" i tą całością myję twarz. Idealny, ekologiczny, niechemiczny, zdrowy peeling - mydło. Oczywiście najlepiej byłoby na kwadrans przed kąpielą / prysznicem namoczyć garstkę płatków w miseczce, ale akurat na to zawsze szkoda mi czasu. To jest... po prostu zapominam:-)
Bardzo polecam płatkowe mycie, skórka gładka jak pupa niemowlaka:-) 

A do peelingowania całego ciała polecam także, poza płatkami owsianymi, fusy z ekspresu do kawy. Albo kafeterki. Albo i z kubka wprost, jeśli ktoś pija sypaną. Mieszamy one fusy z odrobiną płynnego miodu i wułala!:-) mamy boski peeling. Tani, zdrowy i ponoć ogrrrromnie antycellulitowy. A przy tym jaki ekologiczny. 

Hmm... Moje zapędy do dygresji się odezwały:-) Tem bardziej chyżo wracam do garów!


Surówka z surowego buraczka
na 2 porcje potrzebujemy:

- 1 duży, ale najlepiej młody burak surowy (ale może być i starszy, choć trudniej pokroić)
- naprawdę duży pęczek koperku (może być i mrożony)
- 2 -3 ząbki czosnku
- pieprz świeżo zmielony
- 1 -2 łyżki oleju rzepakowego lub innego, byle nie oliwa, bowiem zabierze smak buraczka

Obrany burak kroimy na niteczki - słupeczki julienne. Można to uczynić specjalną obieraczką do warzyw typu julienne, a można też po prostu najpierw pokroić buraczek w cieniutkie plasterki, a następnie owe plasterki w cieniutkie paseczki. Robiłam tak przez kilka lat, nim stałam się dumną posiadaczką obieraczki julienne (całe 18 złotych polskich). Moja znajoma posiada specjalną końcówkę do robota, która w takie niteczki - słupeczki kroi warzywa. To po prostu rozkoszna rozpusta! Póki co uzbrajam się w rękawiczki (jeśli pamiętam), fartuch i ciacham moją obieraczką i już.
Pocięty buraczek wrzucamy do miski, dodajemy koperek, przeciśnięty przez praskę czosnek, nieco soli, pieprzu sporą ilość, olej i mieszamy. Pieprzu dodajemy taką ilość by zgubić słodycz buraka.
To jedna z moich ulubionych surówek! Niestety nieco brudząca, ale tak pyszna:-)


Ale zgłodniałam! W lodówce mam jeszcze kilka kotletów z poniedziałku. Zaraz się odgrzeje dwa, podpiecze bułeczki, zafasuje do nich co trzeba i mamy z Mamą pyszny obiad! Mniam:-)


Smacznego życząc, pozdrawiam jesiennie i ciepło:-)
Edyta z Kubkiem Kawy




19 komentarzy:

  1. Przepisy uper- zapewne skorzystam ;) Danie wygląda apetycznie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląd do tylko połowa obietnicy smakowitości tego dania:-)

      Usuń
  2. O mniam! Az zglodniam :-) Dziekuje za przepis - wykorzystam w poniedzialek :-) pozdrawiam ciepkutko i slonecznego popoludnia zycze :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej... Też zgłodniałam.;) Za udział w zabawie dziękuje. I za przepis. na pewno wypróbuję;) I te płatki owsiane tez wypróbuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jeszcze nie zdążyłam zrobić czekolady wg Twojego przepisu, tego cuda z kakao, mleka sojowego i daktyli. Ale nadrobię w przyszłym tygodniu:-)

      Usuń
  4. Pomysł z płatkami owsianymi muszę sprawdzić. Przepis zapisuję do notatnika i czekam z nim na odpowiednią okazję. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że nie mieszkasz bliżej, wpadłabym " na trzeciego" :-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mogę zapakować w paczkę, obwiązać sznureczkiem i ziuuuuuu do Basi!! :-)

      Usuń
  6. Apetycznie te danie wygląda - mniam, mniam... Robiłam kiedyś kotlety gryczano-pieczarkowe, ale bez soczewicy i płatków owsianych. Też były smaczne.
    Buraczka czerwonego dodaję do wszystkich sałatek, ale ścieram na tarce, bo gdy kiedyś pokroiłam w słupki, to dziewczyny nie chciały jeść.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też robiłam drzewiej kotlety grzyczano - pieczarkowe, ale z jajem. A te, z racji bezjajowości, muszą posiadać łącznik w postaci płatków i soczewicy.
      Buraczek w każdej postaci pyszny:-)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Obietnica apetyczności spełniona w stu procentach. Przynajmniej takie słuchy dochodzą z naszej kuchni:-)

      Usuń
  8. W końcu wypróbowałam płatki na twarz. Już wiele razy o tym czytałam, ale potrzebna była Edyta, żebym się przekonała i wykonała. Są super! Namoczyłam jak trzeba. Upaprałam pół wanny i koszulkę, ale watro było. Pozdrawiam Cię Edyto mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi hi hi... No tak, płatki po wyszorowaniu się nimi, panoszą się po wannie, to prawda. Ale wystarczy albo spłukać, albo zebrać i już. A koszulka? Ja zawsze myję się płatkami nieco bardziej rozebrana:-) A może po prostu musisz nabrać wprawy:-)))) Trening czyni mistrza! Najważniejsze, że poczułaś, że było warto:-)
      Serdeczności moc ślę:-)

      Usuń
    2. Heheh - myłam tylko twarz i to przed kąpielą więc w koszulce.... :))

      Usuń
  9. a u Ciebie jak zawsze cieplutko na blogu :) super Edyta, te placuchy ciekawie wygladaja ;9 pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń