"... kierujemy się na ogół tą maksymką, moc radości wzmacniać smutku odrobinką..." Jeremi Przybora

wtorek, 31 marca 2015

Nie lubię poradników

Nie lubię ich jeszcze bardziej, niż nie lubię zupy szczawiowej, owoców granatu i firanek z dużym wzorem.
Mam tu na myśli poradniki typu "Jak być szczęśliwą" czy "Łyżwiarstwo figurowe w weekend". Albo takie o robieniu biznesów życia, wielkich interesów i wielkich pieniędzy. Lub jak dyscyplinować podwładnych i stać się mistrzem manipulacji. 

Nie lubię poradników, ale mam w domu kilka takich, które w pełni akceptuję, jak poradniki dekupażowe (sztuk 1), szydełkowe (sztuk 3) oraz genialnie dowcipną "Instrukcję obsługi kota". 

I mam też historyczny, niepowtarzalny, a i całkiem możliwe, że dziś dość rzadki (choć nie biały kruk, niestety) "Rodzice, dzieci, wychowanie. Poradnik dla rodziców". Wydanie - 1963 rok, czyli te czasy kiedy ani mojego brata, ani tym bardziej mnie, nie było jeszcze na świecie.



Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek wczytywała się w jego treść. Pamiętam jednak wieczory i noce z dość wczesnego dzieciństwa, kiedy dla poprawienia sobie humoru, albo i dla przyjemności, przeglądałam ów poradnik wnikliwie oglądając i wyczytując zabawne obrazki - ilustracje. Najczęściej autorstwa samego Lengrena.

A że w lutym, w Wyzwaniu Czytelniczym Klucznik u Ami, w którym dla rozrywki biorę udział, jedną z wytycznych było hasło "poradnik", była więc i okazja by do "Poradnika dla rodziców" po latach zajrzeć. I znowu obejrzeć obrazki. I znowu się nacieszyć. A że jeszcze dziś za oknem u nas śnieg i wiatr, i dodatkowo miałam kubek kakao na mleku sojowym... Sama przyjemność. A nawet wielka mała przyjemność.

Poradnik, jak oczywiście sugeruje sam tytuł, zawiera moc wytycznych, ułożonych alfabetycznie, odnośnie wiecznego zmartwienia rodziców...


... o co martwią się, a i co planują!, niektórzy już przy pierwszej wymianie spojrzeń...


... potem dziecko stawia świat na głowie albo choć każe dorosłym patrzeć z innej perspektywy...


... ale przy tym pobudza w rodzicach przeróżne talenta...


... uczy przewidywać przyszłość...


... a także każe światu ścielić się do stóp onej młodszej młodzieży...


Z sentymentem spojrzałam dziś na uwielbiane przeze mnie drzewiej tytułu. Przecież pamiętam "Misia". i jego tekturową wkładkę do wycinania i majstrowania różnych różności. Oczywiście i "Płomyczek", i "Płomyk". Uwielbiałam "Filipinkę", a zwłaszcza Filipa na ostatniej, czarnej stronie.


Poradnik zmusza rodziców do życiowej, rodzicielskiej kreatywności, ale też wyznacza obowiązki ich pociechom. Napisano tu, że umiejętność pływania jest absolutną koniecznością życiową! Ciekawe co na to powie Magda ze Stolicy Wielkopolski...


I w ogóle zaleca się nauczanie przeróżnych możliwych umiejętności oraz wczesne rozpoznawaniae predyspozycji do wykonywania zawodu...


W trudnej pracy na ugorze wychowania wskazuje na konieczność podziału pracy...


I - uwaga!! - w 1963 roku przewidziano istnienie koszmaru GENDER! Pod hasłem "lalka" czytamy bowiem, m.in., że... 



Doczytałam się tego, bowiem tym razem nie ograniczyłam się jedynie do ilustracji, a także podczytałam sobie troszkę niektóre hasła. Z czystej ciekawości, jak świat się zmienił. I nie zmienił się nazbyt, przynajmniej w dziedzinie wychowania, odnośnie jego zaleceń. Bo dzieci i młodzież... 

Z rzeczy zadziwiajacych znalazłam tylko inną nazwę choroby: różyczka - kur. Całkiem logiczne w sumie, i jakie ładne przy tym.  

Z rzeczy baaardzo zaskakujących i  prze - za - ba - wnych  wyczytałam definicję taką oto (pamiętajmy, że jest rok 1963):

"GUMA DO ŻUCIA - rozpowszechniona w USA, pojawia się czasem w naszych miastach portowych i wtedy stanowi "specjał" poszukiwany przez dzieci i młodzież. Niegroźna ta moda zazwyczaj szybko przemija, nie ma powodu jej zwalczać." 

Czyż nie booooskie?

I na koniec moje dwa najulubieńsze w dzieciństwie obrazki...



Swoją drogą, to chyba niepokojące, że ilustracje manipulacji tak mnie bawiły... :-)

Ciekawe czy moi rodzicie korzystali z poradnika... Muszę jutro przesłuchać Mamę.

Życząc radości z Waszych pociech i z trudu ich wychowywania
pozdrawiam ciepło:-)
Edyta z Kubkiem Kawy




6 komentarzy:

  1. Pośmiałam się, taka książka to skarb! Ale fajny post :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki poradnik to chyba warto poczytać dla samej przyjemności czytania i... ogladania;)

    OdpowiedzUsuń
  3. fragmenty które widziałam świetne!
    chętnie bym ją poczytała :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bezcenna pozycja w domowej biblioteczce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. :))))))
    Uniwersalny poradnik - chętnie bym przeczytała:))
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny poradnik , jestem pod wielkim wrażeniem ..... a grafiki mnie setnie ubawiły zwłaszcza ostatnia , bo sobie pomyślałam o mojej córce , która rano robi mi pobudkę o 5,30

    OdpowiedzUsuń