"... kierujemy się na ogół tą maksymką, moc radości wzmacniać smutku odrobinką..." Jeremi Przybora

środa, 8 maja 2013

Anioły całkiem przaśne oraz ciąg dalszy Czekoladowej Pyszoty

Zanim stało się wielkie BUM!, które jeszcze się nie od-BUM!-nęło, czyli, że nie mogę wstawiać zdjęć tą drogą jak dawniej to czyniłam a także, że i tak są małe-malenieczkie, i że tekst układa się wężykiem, wężykiem:-)i że ustawia się gdzie chce (co widać) ... więc zanim to BUM! chciałam przedstawić kilka moich aniołów (oooo, słyszę, że burza idzie... pierwsza tej wiosny...) z masy solnej. Tylko, jak i wtedy, obawiam się... Bo choć je lubię i to bardzo, i dzięki nim kupiłam sobie kawałek BigShota:-) (co to reszta za zwrot podatku) a i prezenta gwiazdkowe dzięki nim poczynione nie raz, a i od kilku lat pomagają nam często dotrzeć do pierwszego (czy raczej w moim wypadku 25), a i inne takie w ogóle... To mimo mej sympatii do nich wiem, że są przaśne, rzekłabym nieociosane, zdecydowanie niemiastowe... Boję się, że są niedorobione... Nieładne... Choć daję im tyle duszy, ile tylko zdołają w swych anielskich solnych ciałkach pomieścić:-) A ujmując rzecz krótko, boję się - znowu! - zrobić "klik". Ale raz kozie śmierć, a także kobyłka u płota! --------------------------------------------- Oczywiście chałturki Fabryki Małych Przyjemności zawsze muszą odbywać się pod nadzorem kontrolera z działu KJ. Teraz zresztą też, tym razem jako pion techniczny ds. informatycznych, siedzi obok. Muszę pilnować, pasiaka szudranego, bo znowu zapoda u mnie jakieś "Ogłoszenie drobne"! Anioł zrobiony i - jako ta siostra Antka (dobrze pamiętam?)- do pieca ... A po wysuszeniu i polakierowaniu, co wygładza szorstkie linie masy solnej ... I kilka zbliżeń na Ich Wysokości Aniołowości Perwszy w kolejce do zapakowania To część z ostatniego wypustu chałturkowego. Kilkanaście pojechało, i popłynęło, do Norwegii, dwa duże, imienne - kilka ulic dalej na okoliczność bierzmowania. Jakoś w tym roku nie zdarzyło mi się jeszcze robić malutkich, kolorowych aniołków na komunię ... Nawet zapomniałam, że takowe robię. W ubiegłym roku to był maleńki wyścig z czasem, bo prócz komunii, aniołki i do gości weselnych też trafiały wiosną i latem. Lubię moje anioły w wersji dziewczynkowej, z warkoczykami i chłopczykowej, w spodenkach na szelkach. Mimo że kolorowe, ale te akurat bardzo lubię malowane. A w wydaniu wiejskim - sielskim, przaśnym najładniejsze są - o ile w ogóle zasadne jest tutaj to słowo - gdy zupełnie naturalne. (Burza wciąż gdzieś obok, chwilę polało i znowu nic ... a u nas tak sucho i duszno... brrr...) --------------------------------------------------------------------- I - ku końcowi zmierzając - prezentuję postępy z przygotowań do losowania czekoladowej pyszoty:-) Skończyłam kilka nocy temu robić czekoladowy szal. Pierwszy, ten na zdjęciu rozdawajkowym, pojechał sobie w dal, w towarzystwie haftowanych motyli, coby choć trochę pomóc Ani. Oby! Tak więc szal czekoladowy już czeka na swoją Właścicielkę. A ponieważ tak mnie wciągnęła radość brania udziału w candych (liczba mnoga od candy w polskiej wersji?) (choć nie mam w nich szczęścia ... w losowaniach faktycznie nie mam, ale w okolicznościach około-losowaniowych mam:-) mam:-)) i moje oczekiwanie na własne losowania daje tyle radochy, a przede wszystkim, że w miniogoneczku jest więcej niż 13 osób, postanowiłam sprezentować, prócz mlecznej, także białą czekoladę. Prace nad nią w toku, o czym poniższy zdjęciowy raport. Tym razem bez uroczej modelki, a z przystojnym Arturem. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu temu na kogo będzie BĘC w pyszotowym losowaniu. --------------------------------------------------------------------------- I - już naprawdę na koniec - słów kilka o mojej dzisiejszej przygodzie na rowerze. Duchowej. A jak! W czasie jazdy po kształtną figurę (czyli w moim wykonaniu - w celu oddalenia się od kształtu kuli) oglądałam sobie film na moim ulubionym Kanale z Często Starymi Filmami czyli TCM. A że 50km jadę 95 minut (co daje 1088 spalonych kalorii i czyste na 24 godziny "zadaniowo" sumienie) obejrzałam Franca Capry "Arszenik i stare koronki" czy jak kto woli "Arsenic and Old Lace". Chyba z 44 roku? Czarno - biały. Pierwsze słowo, które zawsze przychodzi mi na myśl przy oglądaniu tej komedii (bo widziałam ją z kilkadziesiąt razy na pewno) to słowo r o z k o s z n a. I oddaje ono idealnie klimat, przedni humor, dowcip słowny i sytuacyjny tego filmu. Rozkoszna. Bohaterki, rozkoszne starsze panie w koroneczkach, z kameami na szyi i koczkami na głowie rozkosznie trują, oczywiście ze współczucia, po kolei, tuzin samotnych panów. Ich rozkosznie chory psychicznie bratanek, uważający się za Roosevelta, rozkosznie, w niezwykle eleganckim stroju ekspedycyjnym, kopie w piwnicy Kanał Panamski, w którym to Kanale rozkoszne staruszki, z tej okazji całe w czerni i z modlitewnikami, chowają ofiary swej empatii. I kolejny bratanek - Mortimer, rozkosznie czarujący Cary Grant w tej roli... ach... w dniu swego ślubu próbuje ogarnąć całość "morderczej" sytuacji, która spadła na niego zupełnie nagle. I pojawia się sadystyczny, strasznie straszny, kolejny z braci itd, itd. Przezabawna, lekka rzecz, ale zupełnie nie płaska, i całkowicie genialna. Same perełki. Starsze panie cały czas cudownie naiwne, ciepłe, miłe, zdziwione oburzeniem zszokowanego bratanka. Zauważają nawet w pewnym momencie, ze zdumieniem i dezaprobatą, że "Mortimer jest dzisiaj jakiś nieswój":-) Powiadam, rozkoszne! ---------------------------------------- A teraz porozkoszuję się popołudniową kawą i burzą. Jednak chyba przyjdzie:-) Pozdrawiam rozkosznie ciepło:-) Edyta z Kubkiem Kawy

19 komentarzy:

  1. Aniołki urocze, tekst jak zwykle świetny i jeszcze biała czekolada!
    Pozdrawiam!
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  2. No to wpadłam na całego, do Ciebie, oj nie wygonisz mnie, bo ja uwielbiam Arszenik i stare koronki, i wszystkie takie "czekolady", jak Ty robisz, i wszelkie serwetki, koronki, przykurzone cudowności z duszą, tak sobie nazywam :)) A anielice - zawodowe. Podobną anielską "rusałkę" dostałam kiedyś na pożegnanie w pracy :))
    Ściskam i kicham, bo wszystko kwitnie w koło :) Apsik!
    Sylwia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne aniołki, a pyszota prezentuje się świetnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wrażenie, że straszna z Ciebie gaduła ;o)
    Aniołki przecudne!
    A filma chyba sobie obejrzę, skoro tak chwalisz...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest co prawda późno, ale chociaż na chwilkę chociaż na minutkę jak zwykle zajrzałam....a tu tyle różności i do oglądania, i do czytania. Mimo póżnej pory przeczytałam wszystko ..."od dechy do dechy". Anioły przepiękne, szale przecudnej urody i ta mnogość informacji. Pozwolisz Droga Koleżanko, że jak przyjdę jutro na kawkę - tak, tak :-)) będę jak obiecałam, to sobie to wszystko pooglądam. A teraz uciekam już do łóżeczka. Dobrej nocy Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie Anioły... Edytko dziękuję

    Dobrej nocki
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniołyszki bierzmowalne cudowne! Dziecka dojrzałe chrześcijańsko powiesiły je na ścianach nad łóżkami i rozkoszują ich urokiem budząc co rano i usypiając wieczorem...Dziękuję Edytko...
    Pychoty cudowne! mam nadzieję, że uda mi się choć raz jeden w życiu mym wygrać w losowaniu...bo w totkach mi nie idzie nic a nic...Jednakże, jeśli z jakiś przyczyn, nie uda mi się stanąć na podium, wtedy poproszę Ciebie o wykonanie - w chwili wolnej - takiej pyszoty for me, za zapłatą:)
    Pozdrawiam serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wpadłam na chwilkę, bo dopchałam sie do ogólnodostępnego kompa w sanatorium. Okazuje sie, że ludzie w wieku +65 świetnie sobie radzą z internetem i zawsze jest kolejka :) A ja tu jestem jak jakiś rodzynek i jako +40 robię za sensację.
    A jak juz udało mi sie do Ciebie zajrzeć, to zakochałam sie w Twoich aniołach z różami. W ogóle mam słabość do Aniołów. Po powrocie będę częściej zaglądać. Pozdrowienia z Buska Zdroju.

    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. Anioły są piękne. Miałam zaszczyt na własne oczy takie oglądać. :) Pozdrawiam Edytko.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniołki sa przesliczne, takie dopracowane w każdym calu, podziwiam, podziwiam :)i szale piekne i Twoje posty czyta sie ja książkę.
    Pozdrawiam
    nitus

    OdpowiedzUsuń
  11. Edytko Twoje aniołki są cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  12. piękne te aniołki :)))

    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  13. Rety! Są przepiękne! Zawsze zadziwia mnie to, że z kawałka masy powstają takie cuda, tak dopracowane, jak żywe :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczne !!! zapraszam po wyróżnienie :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. ;-)))
    Cóż rzec...
    ROZKOSZNE są Twoje Anielice... a Anielice to ja uwielbiam... duże, małe, wiszące, stojące... kilka nawet zalega sobie (rozkosznie) u mnie na półkach.. No mam do nich słabość i basta ;-)))
    Twoje są piękne i nie w ogóle pojęcia nie mam co mogłoby Ci się w nich nie podobać... Precyzyjnie i z czułością wykonane, z pięknymi kwiatami...Rozkoszne ;-)))
    A kontrolę jakości wykonania też przechodzę każdorazowo... Tylko moja jest biało-szara... ;-)))
    Pozdrawiam cieplutko Miłego tygodnia życząc

    OdpowiedzUsuń
  16. że też nie wpadłam na Ciebie wcześniej! w niedzielę idę na komunię i by mi się przydały takie Piękne Anioły! :) niesamowite są! i widać w nich Serce, które im dajesz :) i jak Ty pięknie piszesz! jak cudnie bawisz się słowami! i moje słowo na dziś to zdecydowanie: rozkosznie! dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cuda !,misterna praca, papa !

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękne! i przecudne wprost kwiaty!!!!

    OdpowiedzUsuń