"Życie w ogóle prowadzi do
rozpaczy.
Poezja pomaga się z nią uporać."
Tomas Venclova
I to by chyba w zasadzie wystarczyło dla
zdementowania pogłosek o moim tragicznym stanie duchowym, łamane przez
depresja, łamane przez dół totalny, łamane przez bardzo złe wydarzenie życiowe,
które to pogłoski pojawiły się po moim dzisiejszonocnym wpisie z pięknym,
mądrym, i jednym z moich ulubionych wierszy Lorki.
Ale że użyłam powyżej wyrazu "chyba"
to przyznam jeszcze, że poruszyło mną bardzo to (choć i mocno rozbawiło! no
przepraszam... bo że osiągnę wpisem taki efekt, nie przewidziałam!), że
zaczęłam dostawać maile po brzegi wypełnione zaniepokojeniem, komentarze pełne
przytulania, a nawet jeden telefon. Choć ten to akurat był z małym łomotem
werbalnym:-) Bardzo bardzo bardzo mnie poruszyło to poruszenie:-) Poruszyło
pozytywnie. I dziękuję za nie. I przepraszam.
Mój ulubiony czarny humor podszepnął mi
nawet przy okazji, że może... coś w tym jest, że warto być na własnym pogrzebie?:-)
Dla upewnienia Tuczytuających: naprawdę
wszystko gra. Stało się jedynie tyle że podzieliłam się kawałkiem mojej ulubionej poezji, jednym z moich ulubionych wierszy Lorki i
wierszy w ogóle. A że nie jestem rozgarnięta na tyle, by go jakoś ująć we własne słowa, więc go... przemilczałam.
Bo mam w sobie zawsze wiele strachu przed
wszystkim możliwym, a przede wszystkim niezbyt różowo widzę przeróżne rzeczy, bo
"życie w ogóle prowadzi do rozpaczy", stąd też i ulubienie takiego
wiersza, i samo zwątpienie we mnie samej w najczystszej postaci. I wcale moje
chwytanie każdej małej radości / przyjemności nie jest tu wykluczającym się, a
jedynie wypracowanym, przetestowanym antidotum.
A skoro już Was tu przywołałam, żeby tak
po próżnicy, samym dementi pseudofilozoficznym Was nie męczyć, oto przepiśnik
wczoraj poczyniony.
I kilka przeprostych magnesów na lodówkę.
Przyznacie, że chałturkowanie wchodzi w skład zestawu
przeciwdziałającemu "rozpaczy życia", prawda?
A też i, co oczywiste!, same przepiśniki,
receptury kulinarne i książki kucharskie w ogóle mają swój wielki wkład w
pozytywny stan ducha i szczęśliwość ludzkości! Bo przecież...
"Ściśle rzecz
biorąc,
tylko jeden rodzaj
książek
pomnożył szczęście
naszej Ziemi:
książki
kucharskie"
Józef Konrad Korzeniowski
I powiem Wam, że to chyba może być
święta prawda:-)
Pozdrawiam bardzo ciepło i nad wyraz serdecznie
i przytulam wszystkich mnie przytulających:-)
a także sprawczynię łomotu werbalnego via telefon:-)
Edyta z Kubkiem Kawy
Przepisnik s piękny . Nie wiem co mogłabym jeszcze napisać wiec może lepiej zamilkne
OdpowiedzUsuńtak to juz jest że czasami chcemy wyczytać więcej niż autor miał na myśli:))) Przepiśnik przeuroczy i ma to co lubię: filiżanki w pastelach, różyczki i koroneczkę:)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
Hehe, dobre o tych książkach kucharskich :)
OdpowiedzUsuńCieszę się znajdując Cię w wyśmienitej formie, droga Edyto :)
Uściski najserdeczniejsze :)
Przespisnik cudowny subtelny, uroczy :) a że ze stanem duchowym wszystko ok to życzę miłego popołudnia :)
OdpowiedzUsuńprzecudny przepiśnik:)
OdpowiedzUsuńPrzepiśnik przecudnej urody!
OdpowiedzUsuńKamień z serca, Edytko!!!... <3 Co do przepiśnika- piękny :)))
OdpowiedzUsuńNo to ładnie napędziłaś stracha :). Przepiśnik cudeńko, lubię filiżaneczki :)
OdpowiedzUsuńConrad to ma rację:-)
OdpowiedzUsuńA doły i dołeczki to uroda tego świata...wiem coś o tym!
.
OdpowiedzUsuń.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
uf...
te kropki to kamień spadajacy z mojego serca
Ty przewrotna Istoto!
Swoją drogą widzisz - udowodniłaś że poezja porusza :)
dogłębnie :)
Trzymaj się ciepło :)
Tak myślę, że osoba (tzn. Ty) tworząca tak piękne i kolorystyczne "chałturki", wcale nie jest tak pesymistycznie nastawiona do życia i choć w zakamarkach swoich myśli ma " wiele strachu przed wszystkim możliwym", to jednak ma dużą siłę życia i wiele pozytywnej energii, którą rozdaje nam tu obecnym. No cóż, między wierszami zawsze można coś jeszcze doczytać:))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
taaaaaa.......... poszłam poczytać ten wiersz... ale już wróciłam :) ciekawy jest bardzo, zastanawiający jeszcze bardziej, do myślenia zmuszający - ale nie na chybcika. Miłego kolejnego dnia Ci życzę :D
OdpowiedzUsuńps. w sumie to dobrze wiedzieć czasem, ze są ludzie, którym zależy...
I co tu dużo gadać bo przecież to cuda takie, że nic dodać nic ująć:)
OdpowiedzUsuńI jak zawsze wychodzę zachwycony z Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńPrzepiśnik świetny, delikatnie oprawiony.
Spodobały mi się grafiki jakie się na nim znalazły.
Pozdrawiam :)
Bardzo ładny przepiśnik ;)
OdpowiedzUsuńEdytko, miło jest czytać dementi. I oczywiście, że wy-twórczość rąk własnych jest znaną w świecie metodą ... terapii zajęciowej :) Też jej używam dla poprawy nastrojów obniżonych. Przepiśnik cudny, choć ten na który czekam juz niecierpliwie :) z Bianką jest wyjątkowy :))
OdpowiedzUsuńA co bycia na własnym pogrzebie, to nie wiem czy wiesz, że moja Najlepsza Przyjaciółka z Przedszkola, czyli Zuzanna Antoszkiewicz vel Majka Skowron (od szaleństw) vel Zuzanna Janin (artystka sztuk wizualnych) na początku lat 2000-tych popełniła takie dzieło pt. zbiorczym tytułem "Widziałam swoją śmierć", w ramach którego również urządziła sobie własny pogrzeb.
Zostawiam dwa linki, gdybyś chciała o tym przeczytać:
http://artmuseum.pl/pl/filmoteka/praca/janin-zuzanna-widzialam-swoja-smierc-ceremoniazabawy
http://wyborcza.pl/1,75248,1412820.html
Czytam Twego od jego początków oraz na chybił trafił i bardzo , bardzo mi się podoba: on - blog i Ona - Edyta z Kubkiem Kawy. Wczoraj np. poznałam Twego malutkiego towarzysza prażonego i zamkniętego w torebce foliowej.
Serdecznie Cię pozdrawiam i dołączam się do ogólnej fali przytuleń :))) Beata
Ślepa kura ze mnie :( Czytam Twego bloga - oczywiście ...
UsuńAch! Mirosław to nie dzielny facet! Gdyby nie on, to cienko widzę moje chemioterapie:-) Dodawał moc sił! :-)
UsuńA akcji - hepeningu Zuzanny Antoszkiewicz wiem, wiem. Czytałam o tym, obejrzałam kiedyś. Chyba jednak nie porwałabym się na takie doświadczenie... :-)
Przepiśnik z Bianką nie miał wyjścia i MUSIAŁ wyjść niezły - ze względu na zdjęcie Ori nie miał wyjścia!!!!
Oooo! Miało być, ze Mirosław to niezwykle dzielny facet!!! Mirosławie - przepraszam:-)
Usuńjak jest dołek to musi być górka :-)
OdpowiedzUsuń