czyli coś co można robić i jeść rok cały, ale... jak pierogi z grzybami i jak kapusta z fasolą w Boże Narodzenie... jak pascha i jak jajka faszerowane w Wielkanoc... tak kapusta mojej Mamy najprzedniej smakuje późną wiosną i latem...
Wiem, że nie jest to żadne okrycie i wiele osób robi taką kapustę - przynajmniej w naszej rodzinie jest w każdej kuchni znana i bardzo lubiana - ale może się zdarzyć, że ktoś jeszcze o niej nie słyszał... A szkoda by czyjeś podniebienie ominęła taka maleńka przyjemność:-)
Zestaw niezbędnych produktów przedstawia się następująco:
- 1 młoda duża kapusta
- kilka marchewek najlepiej młodych, ale mogą być i te z ubiegłego roku
- dwie kostki warzywne, opcjonalnie
- 3 - 4 cebule średnie
- przecier pomidorowy, mały słoiczek lub kilka porządnych łyżek czubatych (wedle uznania)
- odrobina mąki
- duuuża ilość szczypioru i koperku
- przyprawy typu pieprz, sól, szczypta cukru (bo przecież przecier) , papryka w proszku i maggi
Jeśli marchewki są młode to kroimy je w ok. półcentymetrowej grubości krążki, jeśli zaś stare to trzemy na grubych oczkach. Wrzucamy marchew do wrzątku z kostką warzywną i gotujemy chwilkę. Gotujemy chwilkę starszą marchewkę, a do młodej niemal natychmiast wrzucamy poszatkowaną kapustę. Gotujemy do takiej miękkości jaką lubimy.
Na patelni smażymy pokrojoną w grubą kostkę cebulę, gdy jest złotawa dodajemy nieco mąki, czyli robimy - może i niestety - zasmażkę. Jednak, raz nie zawsze, nie umrzemy od tego od razu:-) Tym bardziej, że nie ma tu mięsa ani innych takich. Choć dla siebie i moich boskich Wujów:-) Mama robi zawsze z kiełbasą. Smaży pokrojoną w grubą kostkę i dodaje do kapusty. No więc cebula z lekką zasmażką zrobiona.
Wyłączamy oczywiście ogień pod kapustą. Dodajemy koncentrat pomidorowy, cebulę, przyprawy i posiekaną grubo zieleninę, mieszamy, mieszamy, mieszamy... i wyciągamy rękę po miseczkę, nakładamy, rozkoszujemy się. Można jeść samą, można z chlebem, a można z boskimi prażuchami, które już kiedyś reklamowałam, o TUTAJ.
A! I zależnie od tego ile wody damy na początku, otrzymujemy kapustę od rzadkiej, koniecznie jedzonej łyżką (i jest pysznie!), do bardzo gęstej (i jest pysznie!). Jeśli ktoś nabierze ochoty na wyprodukowanie takiej kapusty letniej, dojdzie do swojej ulubionej wersji metodą prób i błędów.
A jeśli już jestem w kuchni, to dziś Mama przyniosła z działki pierwsze tegoroczne ogóreczki. Ach...
Smacznego życząc padam do nóżek!
Edyta z Kubkiem Kawy
No popatrz a ja nie znałam i jeszcze nigdy takiej z koncentratem i marchewką nie próbowałam! Czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńA to polecam bardzo:-)
UsuńAleż to wszystko apetycznie wygląda! Karmiąc piersią zapomniałam jak to smakuje ... mmm ale mi smaka zrobiłaś! Ps. Oczekuj listonosza :)
OdpowiedzUsuńNo tak, przy młodzieży korzystających z Twoich posiłków należy uważać na pewne rzeczy.
UsuńHa! Toć ja już od dnia wyników siedzę na krześle przy skrzynce:-) i czekam:-)
Edziu, ale dzisiaj u Ciebie smakowicie, no po prostu o tej porze, zmiłuj się!!!!
OdpowiedzUsuńRano tatarek, ach! A teraz wyciągnęłaś taki "kaliber" ;)
Kapusię taką uwielbiam!!!!
Ach nie mogę już patrzeć, odchudzać się mam, a tu taki klops ;)
Ściskam Cię bardzo-bardzo :)))
Tatarek to był nieco po północy chyba:-)
UsuńA tak jakoś się złożyło, bo ciągle mi uciekało te dania, zapominałam o nich. I w końcu się spięłam!
Odchudzanie... to ten tatar najlepszy. W sumie kapusta także, jeśli sobie zasmażki nie zapodawać, też taką jadam często. Więc... do garów!
Ja niemal codziennie jeżdżę do Szczecina i z powrotem, czyli 2 razy po 38 kilometrów. Wolffianka zawsze macha do mnie z balkonu! Widzę to! Choć nigdy wówczas nie ruszam się z domu, rower stacjonarny bowiem. Więc jeżdżę i jeżdżę i... chciałam napisać "dupa blada", ale tak niestosownie się poczułam... a co tam! Jest po północy, a więc... jeżdżę i jeżdżę, i dupa blada! Ale staram się, byle do przodu:-) I niech żyje tatarek wegetariański! Ogromnie dietetyczny! Padam do nóżek!!!!
Aż ślinka cieknie.... mniam
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
UsuńTo uczta dla podniebienia..i nie tylko.Przyznaje się, że nie znam tego przepisu.Muszę wypróbować;))) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńA polecam, polecam. To potrawa z domu rodzinnego mojej Mamy. Pozdrawiam również!
UsuńKapustek wyglada smakowicie :-D Bardzo ciekawy przepis.. Ja kapuche uwielbiam na wiele sposobow.. od bigosu jesienia, golabkow po taka mloda z koperkiem na wiosne. W takiej wersji jaka Ty nam tu "zaserwowalas" to jeszcze nie jadlam :-) Ale moze sie skusze i zrobie :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...:-D
A ja fanką bigosu nigdy jakoś nie byłam. Za to kapusta z fasolą... danie z domu mojej Mamy... to jest poezja! Jak i dzisiejsza kapusta. Czyli... kapusta górą!!!!!
Usuńno na pewno spróbuję :)))
OdpowiedzUsuńEdzia dzięki :)
To ja już teraz życzę smacznego:-)
UsuńMniam, mniam ......
OdpowiedzUsuńPyszności.......
Dobrze, że zjadłem kromeczkę ;)
A co do wpisu u mnie to nie wiedziałem, że idzie kopię bloga zrobić.
Przepraszam za rozczarowanie brakiem mojego bloga jakie Cię spotkało.
Ale najważniejsze, że udało mi się to jakoś odkręcić.
Ale do teraz jak o tym pomyślę to mam ochotę wklupać temu co blokuje Nasze blogi.
Pozdrawiam i życzę miłego dzionka ;)
A można zrobić kopię, można. Tyle, że mi owa ikonka zaginęła była...
UsuńPozdrawiam ciepło:-)
Poproszę o wersję dla...Wujów- zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńAno wersja Wujowa polega na tym, że smażąc cebulę, smaży się ją z kiełbasą. Ot, cała tajemnica:-)
UsuńCzyli smacznego życzyć?
:-)
Mniam. Uwielbiam warzywa w każdej postaci i ilości :)
OdpowiedzUsuńOgóreczki też mam małosolne już.
Och, ogóreczki małosolne... Wielbię! U nas dopiero dziś się w słoiku umościły, jeszcze tylko kilkadziesiąt godzin i będą pyszne:-)
Usuńteż pierwszy raz słyszę o miksie z marchewką :)) ciekawe, jak smakuje :>
OdpowiedzUsuńTo wcale nie jest taki egzotyczny miks. Ryzyko żadne, a smak boski:-)
UsuńCzy jeszcze coś zostało ... puk, puk
OdpowiedzUsuń:-)
Hm... tak naprawdę to są zdjęcia... archiwalne:-) z ubiegłego tygodnia. Przykro mi...
UsuńCzyli to prawda ....media kłamią i manipulują :-)))
Usuń