Jak już nieraz ostatnio pisałam, odnośnie chwalenia się tym, co ostatnio sprawiało mi duuużo przyjemności, czyli wymiankami i prezentami, jestem nędzną norką. Opóźniłam się niemiłosiernie w tej kwestii. Przepraszam bardzo moje wymiankowiczki prywatne i... służbowe? :-)
W Wymiance Pod Żaglami zorganizowanej przez Magdę W Domowym Kąciku, trafiło mi się pięknie i od Doroty z Ostoi Zielone Strony dostałam cały wielki pakiet naprawdę pięknie i pracochłonnie zdziałanych rzeczy. I była tu moja pierwsza Tilda, w ciepłym beżowym płaszczyku z czerwoną torbą i morskimi zawieszkami, jak rozgwiazda na przykład. U Doroty pełno jest równie pięknych gałgankowych aniołów i aniołków.
I jeszcze zdecydowanie mocno morska zawieszka, z pięknie zawiniętym po sam koniuszek konikiem.
I podkładki pod kubki i dzbanek oraz bogato przyozdobiona torba.
I jeszcze kilka woreczków, w których były różne różności, jak mnogość drewnianych ozdób do kartek i wstążek oraz koronek. I także małe, pachnące lawendą woreczki - serduszka. Wiszą sobie na naszej bieliźniarce i na klamkach.
A to była paka! Powiadam Wam! I jeszcze były, jako coś słodkiego, słoiczki z powidłami z moreli, fasolka szparagowa w pikantnym sosie. Pyszne zawartości, ale że zostały szybko przez nas pochłonięte, nie uchowały się do momentu obfotografowania.
Wymianka Pod Żaglami była przednia. Bardzo dziękuję Doroto!!! Mam nadzieję, że też byłaś zadowolona. Powiem Wam w tajemnicy, że gdy otworzyłam paczkę od Doroty, jakoś tak poczułam się winna, że może za mało i nie to co trzeba do niej poleciało... Myślę sobie jednak, że skoro wyraziła chęć by jeszcze kiedyś się powymiankować, chyba jednak nie zawiodłam. Oby.
W historycznym już candy, bo w środku pięknej wiosny, u Kasi w przytulnym Domu na Wygnanku dostałam dodatkową wygraną! Przyleciała ona wraz z przybyciem Kasi na wakacje w rodzinne strony, całkiem już letnią porą. I tak trzy opasłe, pachnące Zieloną Wyspą, miesięczniki wpadły do mojej skrzynki. Prezent idealnie wpasowany w moje ulubienie wnętrzarskich gazet. Do dziś często przeglądany, podczytywany. Nawet trzy przepisy na słodkości wykorzystane! Gazety do każdej kawy, jak znalazł! Podziękowania ogromne Kasiu:-)
W historycznym już candy, bo w środku pięknej wiosny, u Kasi w przytulnym Domu na Wygnanku dostałam dodatkową wygraną! Przyleciała ona wraz z przybyciem Kasi na wakacje w rodzinne strony, całkiem już letnią porą. I tak trzy opasłe, pachnące Zieloną Wyspą, miesięczniki wpadły do mojej skrzynki. Prezent idealnie wpasowany w moje ulubienie wnętrzarskich gazet. Do dziś często przeglądany, podczytywany. Nawet trzy przepisy na słodkości wykorzystane! Gazety do każdej kawy, jak znalazł! Podziękowania ogromne Kasiu:-)
A jakieś dwa miesiące temu wygrałam serwetkowe rozdawnictwo u Eweliny w w Efffkowych pasjach. Loteryjka zorganizowana była na okoliczność pięknego wydarzenia w życiu Eweliny, jak narodziny córeczki. To przepyszna okazja, prawda? Mała Martynka już kilka tygodni jest na świecie i ma się dobrze, ma nawet za sobą pierwsze szczepienia i wielkie żale z tej okazji. Fajnego życia, Martynko!
A piękny stosik serwetek od Eweliny przybył tak jakoś dwa tygodnie temu i wyglądał tak. Mniej więcej tak, bo tyyyyle tego, że w kadr się nie zmieściło.
Ogromnie ucieszyły mnie romantyczne serwetki, także te "popisane" i te smakowite oraz te dziecięce. A tak naprawdę to ucieszyły mnie wsyzstkie. Dziękuję bardzo serdecznie Ewelinko! I życzę radosnego wychowywania Młodzieży!
I również jakiś czas temu, wygrałam u szalonej Brujity piękne, turskawkowe candy. Powiedziałam "szalonej" i nie cofnę tego słowa! Kasia tak poszalała, że poza wylosowanymi, wyróżniła jeszcze... milion pięćset sto dziewięćset osób dodatkowo:-) I w tym mnie. Ach! I tak od Brujity i jej mruczącej, niezwykle fotogenicznej kociej muzy, dostałam moc przydasiów i kubek. KUBEK! Mój pierwszy blogowy kubek! Oczywiście do kawy. A wielbicielką kubków jestem od wieków. Nieco ich posiadam. Jednak truskawkowego bardzo mi brakowało. Bardzo! Kawa z niego smakuje wybornie:-)
Jako się rzekło, w paczce od Brujity, było tyle różnych różności, że pozostawiła mnie na kilka dobrych godzin w lekkim oszołomieniu. A nawet dni. I tylko takie radosne u hi hi! się ze mnie wyrywało. I żeby nie było Wam przykro, że nie dostaliście takiej paczki, pokażę tylko ... :-)
I jeszcze z paczki od Brujity TA DAM! wykrojnik! No to Ci była niespodzianka.
Niestety do dziś dojść nie mogę, co to jest to owo nad koszyczkiem... Hmmm!
Dzięki Ci o boska, szalona Brujito!!
Dzięki Ci o boska, szalona Brujito!!
Dostałam też prezencik pachnący. Dosłownie i w przeności. Pachniała cała koperta, bo była w niej różana saszetka. I pachnie często w kuchni, bo znalazła się tu także książeczka z przepisami wegetariańskimi. A całość przybyła od Aluchabubuchy czyli od Alicji, z mojego "rodzinnego" Śląska. Od Alicji też ściągnęłam kiedyś przepis na wegetariański smalec. Nie jest on może zbytnio zdrowy... ale pyszny. Raz na jakiś czas można pogrzeszyć. Dzięki wielki Alu!
I jeszcze nie koniec przyjemności, bowiem w czasie wielkich, letnich upałów umówiłam się na dwie piękne wymianki. Jedną patriotycznie polską, a drugą... z ziemi włoskiej do polskiej. I na odwrót, rzecz jasna.
Z wspaniałą, zakręconą Panią od Matematyki, pedagogiem od serca, Basią z Pięciu Pór Roku, umówiłyśmy się na wymiankę: mój notesik zrobiony całkiem na szaro i mały plusik na wielką niespodziankę od Basi. I tak stałam się dumną właścicielką kolejnej książki autorstwa Basi, która przybyła do mnie w towarzystwie dwóch innych oraz... małego obrazu pędzla Basi. To się nazywa wymianka:-)
I jeszcze nie koniec przyjemności, bowiem w czasie wielkich, letnich upałów umówiłam się na dwie piękne wymianki. Jedną patriotycznie polską, a drugą... z ziemi włoskiej do polskiej. I na odwrót, rzecz jasna.
Z wspaniałą, zakręconą Panią od Matematyki, pedagogiem od serca, Basią z Pięciu Pór Roku, umówiłyśmy się na wymiankę: mój notesik zrobiony całkiem na szaro i mały plusik na wielką niespodziankę od Basi. I tak stałam się dumną właścicielką kolejnej książki autorstwa Basi, która przybyła do mnie w towarzystwie dwóch innych oraz... małego obrazu pędzla Basi. To się nazywa wymianka:-)
A powiem Wam jeszcze, że kiedyś dostałam od Basi wiersz napisany specjalnie dla mnie:-)
Bardzo ciepło dziękuję Basiu:-)
Wymianka włosko - polska, choć z zupełnie innej beczki, była równie przyjemna! Dostałam od Frezji, w puchatej kopercie, która dotarła pod polski Szczecin z nadmorskiej, pięknej Foggi takie oto...
... w tym także frezjowe notesso kartkowo - kopertowe. Powiadam Wam, jest to buonissimo notessssso!
W paczuszce było także kilka stron z książki włoskiej. Radośnie wyczytałam "Terra! Terra!" i nazwisko Colubmus oraz 1492, i dumnie mogłam przyznać, że wiem o co chodzi. Moja znajomość włoskiego jest bowiem szczątkowa, śladowa wręcz. A kiedyś się uczyłam... Jednak, skoro organ nie używany zanika, to język ma prawo.
A wymianka frezjowa objęła również zestaw przepisów warzywnych, via internet i skrzynka mailowa. Włoska kuchnia, w tym także włoskie makaroni wszelakie i włoskie serrrrry, gorgonzola i inne takie... moja miłość! Mniam...
Za piękną wymiankę, Frezjo, molto grazie, o ile dobrze pamiętam:-)
Bardzo ciepło dziękuję Basiu:-)
Wymianka włosko - polska, choć z zupełnie innej beczki, była równie przyjemna! Dostałam od Frezji, w puchatej kopercie, która dotarła pod polski Szczecin z nadmorskiej, pięknej Foggi takie oto...
... w tym także frezjowe notesso kartkowo - kopertowe. Powiadam Wam, jest to buonissimo notessssso!
W paczuszce było także kilka stron z książki włoskiej. Radośnie wyczytałam "Terra! Terra!" i nazwisko Colubmus oraz 1492, i dumnie mogłam przyznać, że wiem o co chodzi. Moja znajomość włoskiego jest bowiem szczątkowa, śladowa wręcz. A kiedyś się uczyłam... Jednak, skoro organ nie używany zanika, to język ma prawo.
A wymianka frezjowa objęła również zestaw przepisów warzywnych, via internet i skrzynka mailowa. Włoska kuchnia, w tym także włoskie makaroni wszelakie i włoskie serrrrry, gorgonzola i inne takie... moja miłość! Mniam...
Za piękną wymiankę, Frezjo, molto grazie, o ile dobrze pamiętam:-)
I kilka dni temu także przyleciała do mnie piękna, wieeeelka paka od Małgosi, ale nie mogę jej obfotografować z przyczyn technicznych. Tygryssa Tygrysowicz de domo Sierściuch zaanektowała karton i rozgościła się w nim na dobre.
Teraz paka już przykryta kocykiem tygrysowym, tak by nie uszudrać boskiej zawartości. Mam jednak nadzieję, że - jak to już drzewiej bywało - znudzi jej się za kilka dni owo łóżko i znajdzie sobie inne miejsce na drzemki. Wtedy za aparat i pstryk!
I jeszcze tylko słówko!
Wczoraj kalendarz w kuchni głosił, iż 9 września to Dzień Pluszowego Misia! Pluszowy miś to jeden z bardziej udanych wynalazków ludzkości. Czyż nie mam racji? Przy okazji, przedstawiam Wam Artura. Misia o... nie wiem jakim rozumku:-) Na pewno jednak nie jest on fanem miodku i przez każdą dziurę w norze Królika by się przecisnął. Tym niemniej jest misiem uroczym i wiekowym.
I na dowód tego, jak dobroczynny wpływ ma na mnie jesień, nadmienię, iż zrobiłam dzisiaj (a w zasadzie to już wczoraj, widzę, że już po północy): dużą blachę ciasta ze śliwkami dla Wujów (jeszcze gorące siedzi w piecu), kolację dla trzech osób w postaci pieczonego camemberta z warzywami, poczyniłam liczne czynności pseudo biurowe, skończyłam dwie z kilku rzeczy dla Domu Tymianków, smażyłam pierwsze osiem godzin powidła ze śliwek. Drugie osiem godzin będzie jutro. Oczywiście bez cukru i innych używek:-) I jeszcze wyszorowałam podłogę w kuchni, a bardzo mi się nie chciało. Aktywowałam nową kartę kodów płatniczych, co wymaga wiele cierpliwości i tyleż czasu. Pojechałam "do Szczecina" na rowerze, oglądają przy tym Poirote'a. I zrobiłam dłuuuugaśny wpis na blogu:-)
Dokumentacja fotograficzna niektórych działań:
1) Melodyjne bul bul podczas pierwszych ośmiu godzin smażenia powideł śliwkowych
2) Jeden z albumików dla Domu Tymianków, w świetle nocnym i świetle flesza. Jedynie wstępnie. Jutro więcej, tak by skusić:-) i może uda się zebrać nieco pieniędzy dla czworonożnych.
Ach, ta jesień! Jak ona ładuje moje baterie!
W zasadzie, nim zrobię KLIK powinnam sprawdzić, czy jakiś błąd nie wkradł się w tekst, ale sił mi już brak. Jednak jesień, mimo, że tak mnie pozytywnie ładuje, nie starcza na wszystko. Jeśli gdzieś będzie literówka, byk karygodny czy minimalny, wybaczcie!
Pozdrawiam ciepło i serdecznie, i oczywiście jesiennie
Edyta z Kubkiem Kawy
Teraz paka już przykryta kocykiem tygrysowym, tak by nie uszudrać boskiej zawartości. Mam jednak nadzieję, że - jak to już drzewiej bywało - znudzi jej się za kilka dni owo łóżko i znajdzie sobie inne miejsce na drzemki. Wtedy za aparat i pstryk!
I jeszcze tylko słówko!
Wczoraj kalendarz w kuchni głosił, iż 9 września to Dzień Pluszowego Misia! Pluszowy miś to jeden z bardziej udanych wynalazków ludzkości. Czyż nie mam racji? Przy okazji, przedstawiam Wam Artura. Misia o... nie wiem jakim rozumku:-) Na pewno jednak nie jest on fanem miodku i przez każdą dziurę w norze Królika by się przecisnął. Tym niemniej jest misiem uroczym i wiekowym.
I na dowód tego, jak dobroczynny wpływ ma na mnie jesień, nadmienię, iż zrobiłam dzisiaj (a w zasadzie to już wczoraj, widzę, że już po północy): dużą blachę ciasta ze śliwkami dla Wujów (jeszcze gorące siedzi w piecu), kolację dla trzech osób w postaci pieczonego camemberta z warzywami, poczyniłam liczne czynności pseudo biurowe, skończyłam dwie z kilku rzeczy dla Domu Tymianków, smażyłam pierwsze osiem godzin powidła ze śliwek. Drugie osiem godzin będzie jutro. Oczywiście bez cukru i innych używek:-) I jeszcze wyszorowałam podłogę w kuchni, a bardzo mi się nie chciało. Aktywowałam nową kartę kodów płatniczych, co wymaga wiele cierpliwości i tyleż czasu. Pojechałam "do Szczecina" na rowerze, oglądają przy tym Poirote'a. I zrobiłam dłuuuugaśny wpis na blogu:-)
Dokumentacja fotograficzna niektórych działań:
1) Melodyjne bul bul podczas pierwszych ośmiu godzin smażenia powideł śliwkowych
W zasadzie, nim zrobię KLIK powinnam sprawdzić, czy jakiś błąd nie wkradł się w tekst, ale sił mi już brak. Jednak jesień, mimo, że tak mnie pozytywnie ładuje, nie starcza na wszystko. Jeśli gdzieś będzie literówka, byk karygodny czy minimalny, wybaczcie!
Pozdrawiam ciepło i serdecznie, i oczywiście jesiennie
Edyta z Kubkiem Kawy
no, Edytko, fajnie się czytało przed spaniem :)) Podziwiam Twoje nowe skarby, ale chyba bardziej Twój baaardzo zapracowany dzień - 8 godzin przy powidłach ?! próbowałam sobie to wyobrazić, ale, choć ponoć obdarzona jestem nią (wyobraźnią znaczy się) to ponad moje siły ;) Wujom zazdroszczę pysznego pewnie ciasta, jakbyś mogła podzielić się przepisem, to może zazdrość byłaby mniejsza... A teraz idę już spać, dobranoc :)
OdpowiedzUsuńMnóstwo pięknych rzeczy, aż się oczy świecą! :) te serwetki i uszyte serduszkowe woreczki, ach! a miś rzeczywiście fantastyczny, taki w sam raz do przytulenia. To coś nad koszykiem wygląda jak serduszkowa chmurka =]
OdpowiedzUsuńIleż to wspaniałych rzeczy dotarło do Ciebie !!
OdpowiedzUsuńZawieszka morska jest super!!
Cudo teserwetki, podkładeczki i woreczki.
No i kubek też się znalazł do kompletu z podkładkami
i tym pysznie wyglądającym ciastem!!
Pozdrawiam :)
Oj długi to post, a jakże treściwy :) Prezenty rewelacja!!! Kocumber fajny.
OdpowiedzUsuńSuper prezenty ,,a to nad koszyczkiem jak to ci serce w gronach zaklete ;)) hihihihihi
OdpowiedzUsuńpodziwiam za stanie przy...garach i powidłach ;)) ja nie mam cierpliwości!
ale popelniłam suszone pomidorki jestem ciekawa jak wyszły ;p
Miso kazdy ma swój urok , sily zycze nocny Marku :***
buziole spiochu ... bo pewnie jeszcze spisz ;p
Szybciutko obejrzałam zdjęcia, cudności. Poczytam później, bo do tego spokoju troszkę potrzeba, a zalatana i rozbiegana myślowo jestem okrutnie!
OdpowiedzUsuńWspaniałe prezenty, mnôstwo dobrych Aniołków Cię otacza.Moje Misie świetują swój dzien pod pierzynką w moim łóżku:))))
OdpowiedzUsuńale cuda dostałaś!!! no piękne po porostu ...
OdpowiedzUsuńpowidła to bym zjadła... mmm
pozdrawiam
Szczęściara!!
OdpowiedzUsuńAle tyle ciepła i serdeczności rozsiewasz w okół, że nic dziwnego, że dobro wraca do Ciebie :*
Szalona nie jestem.. ale wyszło na to, że niesłowna :( bo naobiecywałam a do niektórych... jeszcze ie wysłałam :(
ale wyślę, wyślę...
Anielica tildowa to jedna z tych o których marzę... jednak jeszcze nie dane mi było takiej, wygrać, wybłagać ani nawet ukraść ;-))) i jeszcze morska zawieszka ehh... że też ja tych żaglach nic nie wiedziałam ;-)))
Zakupy na rzecz Tymianków już zrobiłam... ale... coś czuję, że jeszcze raz się na bazarek wybiorę - tym razem po album ;-)))
Sama nie bardzo wiem co mogłabym dać... więc będę kupować ;-)))
Buziaki przesyłam... wraz z deszczem ;-P
Edytko, Ty jesteś wspaniała, więc nie dziw się, że tyle ludzi przysyła Ci piękne rzeczy.Gratuluję, podziwiam, czytam i oglądam ....
OdpowiedzUsuńMnie się zdaje, że w wykrojniku, to na górze, to kiść winogron ;)))) Tak mi się na pierwszy rzut oka skojarzyło ;))) Ale wiesz, wyobraźnia moja poplątana :)))) No Edziu, na bogato! Gratuluję :))))) cmok-smok
OdpowiedzUsuńOoooo trochę tego się uzbierało. Pan listonosz to wyrobił przez przesyłki 200 % normy !!!!
OdpowiedzUsuńPięknych rzeczy Ci przybyło :-))
Kochana a kto miał dzisiaj zadzwonić ... :-))))
Kochana, po pierwsze (z opóźnieniem, lecz niezwykle serdecznie) dziękujemy za wszystkie ciepłe słowa jakie u nas zostawiłaś :*
OdpowiedzUsuńCudowne prezenty, Anielica, konik zachwycają, jak i pozostała gromadka uroczych podarków.
Moc uścisków przesyłamy :)
kochana Edytko swoimi tyle ciepłych słów w jednym miejscu zebranych , ach jak miło czytać o tych chwilach radości , kiedy dostaje się prezenty .... Bardzo cieszę się ,że szczęŚcie uśmiechnęło się do Ciebie . O tylu rzeczach myślisz , tyle rzeczy robisz , że aż jestem zdumiona , umiesz tak pięknie dziękować .... Ty również mi sprawiłaś tyle radości wczoraj ,że nie sposób opisać . Jeszcze dziś oszołomiona jestem paczuszką , która przyszła do mnie . Moja córka ( niecałe 3 latka ) nie chciała mi niczego oddać i krzyczała "prezenty, prezenty " już umówiłyśmy się na kartkowanie sobotnie ..... Dzięki Tobie już zaczęłam przygotowywać się do Świat, zaczarowałaś mnie swoim zapałem i loteryjką około bożonarodzeniową .... Dziękuję to mało , ściskam mocno
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, Edytko, czy czasem ja nie żyję w innym wymiarze czasowym. Skąd u mnie takie pytanie? A no stąd, że tyle rzeczy robisz, tyle Twoich prac powstaje, gotowanie, pieczenie itp. i na wszystko masz czas, gdy tymczasem ja - jak robię jedno, to drugie czeka na swoją kolej, czasem bardzo długo, bo w między czasie dochodzi jeszcze coś innego, nie mówiąc o rzeczach, które wynikają z prozy życia - ot jak choćby sprzątanie, gotowanie dla rodziny czy zakupy. Moje robótkowanie ostatnio jest zaniedbane, a zbliża się jesień, czas na robienie czapek, szalików czy cieplutkich sweterków, kiedy ogarnę to wszystko, to nie wiem.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci tych wszystkich prezentów, wszystkie piękne, jest na czym oczy "zawiesić". A Tygrysię pogładź po główce - wie co robi - bo jak czytałam Twój post, to tak właśnie pomyślałam,że pewnie zechcesz pochwalić się i tą paczuszką; Tygrysia rozbroiła mnie kompletnie - pewnie będzie korzystać z tego "łóżeczka", póki nie wywieje zapach Bambusiowo - Guciowy.
Bardzo cieplutko i serdecznie pozdrawiam:)
Super prezenty z wymianki :) A misie uwielbiam, w końcu sama prowadzę swój Misiowy Zakątek :) I nawet nie wiedziałam, że jest takie święto misia :)
OdpowiedzUsuńcudowności :)
OdpowiedzUsuń