Bywało ostatnio, że nic mi się nie chciało. Nawet to "nic" ciężko mi przychodziło. A w dodatku jeszcze i blogowi, i Wam zatruwałam życie moim marudzeniem o lenistwie:-)
Aaaaaa!
A co do bloga!!
Czy wiecie, że 31 sierpnia, w ostatnią sobotę, był DZIEŃ BLOGA!!!!
No to było strzelanie korków od szampana w Waszych domach przed komputerami, laptopami i innymi takimi magicznymi urządzeniami!! Widzę to!!! A jeśli ktoś nie wiedział, zawsze jeszcze może nadrobić zaniedbanie lub skutek niewiedzy:-)
Naszym Blogom Szanownym wielkie STO LAT niniejszym odśpiewuję !!!!
A co do lenistwa mego... Wszystko zaczęło się od tego, że moje sympatyczne Bogusiowo-Rysiowe Kuzynostwo przywiozło mi z wywczasów u wód, takie oto coś na lodówkę...
A może to było tak, że gdy dostałam toto cudo małe, to byłam w fazie całkowitego "nicnierobienia" i podziałało na mnie otrzeźwiająco i orzeźwiająco? Tego jakoś nie mogę sobie przypomnieć. Grunt, że ile razy spojrzę na lodówkę, sięgając po odrobinę mleka do kawy, tyle razy uśmiech na twarzy wypływa i chęć do działań wszelakich wzrasta.
Ale nim ogarnęło mnie owo czasowe, acz niepohamowane, lenistwo, i nim odbyła się wyprawa do Katowic, jednak coś robiłam i zrobiłam całkiem do końca.
I tak na przykład, wychałturkowany został sztambuch dla Julki, bardzo rozmarzonej, lubiącej wróżki, motylki i duuuużo różowości, nastolatki,. Stąd taki a nie inny "wystrój" pamiętnika.
Sztambuch, jak zawsze, zdziałany z siedmiu zeszytów (bo oprócz cyfry 3, lubię także cyfrę 7), stąd ponad 110 kartek. I jak zawsze, w miejscu sklejenia powstają kieszonki (w kieszonkach tagi, z wstążeczkami dla łatwiejszego wyjmowania) oraz przyklejone są koperty z ozdobionymi motylkowo i kwiatkowo kartonikami dla zapisania wielkich sekretów i tajemnic.
Na każdej stronie jakieś małe coś, a to motylki różne, serduszka naklejone bądź wydziurkowane, kwiatki, ptaszki i tym podobne.
Zgodnie z zamówieniem Mamy Julki, wrzuciłam w sztambuch nieco "zadań", miłych dla rozmarzonej dziewczęcej głowy i serca:-)
Całość związana wstążkami, a grzbiet tym razem powstał z różowej torebki na prezenty. I tak przez przypadek okazało się, że najlepszym grzbietem dla opasłego sztambucha jest papier harmonijkowy, sam przez się już pokarbowany.
Poza sztambuchem wychałturzyłam dwa notesy na piegowate myśli nastolatkowe.
A w środku jedynie odrobinka papierowych akcentów, tak by było duuuużo miejsca na własne działania i myśli właścicielek.
I jeszcze notes dla mojej cioteczno - ciotecznej:-) czyli dla kuzynki Izy z mojego ulubionego Waszkowskiego w Centrali (jak to się u nas w rodzinie w zachodniopomorskiem mówi) na nową drogę życia! Życia studenckiego! Jej... sama pamiętam, jak fantastyczny jest czas wakacji przed pierwszym rokiem studiów. Cały świat stoi otworem i WSZYSTKO jest możliwe:-)
Nawiasem mówiąc, czy Wy też lubicie takie historie? Owe koligacje, powiązania, powinowatych, spokrewnionych, po kądzieli, po mieczu, świekrów, swacichów, teściów, stryjków, wujenki? Bardzo lubię dochodzenia połączeń, rozplątywanie tych wszystkich niewidocznych więzi. I bardzo lubię to piękne, a już często zapomniane, nazewnictwo stopnia i "sposobu" pokrewieństwa czy spowinowacenia. Zupełnie inne czasy i zupełnie inna bajka...
Ale tu notes studencki miał być, a ja gadu gadu...
A w czasie, gdy nic mi się nie chciało, dla zabicia wyrzutów sumienia (o ja okrutna!!) zrobiłam, tuż przed wyjazdem do Katowic, a przy okazji przejazdem "przez" Rodzinę, coś na gościniec do owego ulubionego mojego Waszkowskiego, dla spokrewnionych! Spokrewnionych ze strony mojej Mamy i Babci. Kilka kul na długich wstążkach. Mam nadzieję, że się spodobały i będą służyć, aż... do wyblaknięcia za długi, długi czas.
Mam takie straszne zaległości wobec Was, że aż mi wstyd. Zaległości w "odzywaniu się" u Was, zaległości częściowo także - o zgrozo! - w czytaniu i zaległości w chwaleniu się radością z wymianek, przyjemnością z paczuch - niespodzianek, prezentów. A jest tego! Nadrobię:-)
Ale wiecie, że pasjami za Wami przepadam! Wiecie?
Pozdrawiam ciepło i bardzo serdecznie, i dziękuję ogromnie za trzymanie kciuków za Mirosława i za mnie:-) Jak najbardziej poskutkowały:-)
Edyta z Kubkiem Kawy
O mój Boże. Za każdym arzem, jak widze te Twoje chałturki dech mi zapiera... A te studencki... Bosssski;)
OdpowiedzUsuńO dziękuję bardzo bardzo za tyle słodkości:-) ale jednak oddychaj!!! :-D
UsuńO.o Ale cuda!
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam...
Usuń...i jeszcze jeden i jeszcze raz... lalala... ;o)
OdpowiedzUsuńZeszyciki jak zawsze obłędne!
... i poczułam się jak na imieninach:-) albo weselu:-)
UsuńTrzeba czasem robic nic..ja tak uważam:))i nic...nie jest karalne:)a twoi notes z piegowatymi....ohhh zakochalam sie.Super, piekne, kolorowe, no i Twoje sztambuchy...kobueto, zawsze u Ciebie jest geenialnie:)))
OdpowiedzUsuńA bo i robienie "nic" to też sztuka:-)
UsuńPozdrawiam serdeczniaście:-0
ja też wciąż i nadal nieustająco podglądam co robisz, piszesz i co u Ciebie :) nie tak, żeby nie! tylko..nie mam kompletnie nic ciekawego do powiedzenia, napisania..to milczę...Trochę niańkuję najmłodszą kozę Bodzię co jest w stanie przedrowiązalnym bo osamotniona przez Króla Norweskiego jest obecnie tymczasowo...A Mikołaj wielki jej że hej! tylko pchać się jeszcze na świat nie chce....:)
OdpowiedzUsuńKozo Anno! Miło Cię przeczytać. A ja czuję Twój wzrok, bez obaw, czuję:-)
UsuńWiem, że Bodzia tuż tuż i że Młodzież wielka nad wyraz. Opieka będzie Ci policzona za dobre uczynki w niebie:-) Pozdrawiam serdecznie! I Ciebie, i Secię, i oczywiście Jej Młodzież:-)
Edytko :) pamiętnik rewelacja. Podoba mi się przeogromnie! gdybym nadal miała zapał jak za lat hm... 10-15 powiedzmy to pewnie chciałabym taki sam :)) niestety (albo stety) moje życiowe pisanie do poduszki odbywa się już tak bardzo sporadycznie,że jeden zeszyt męczę już prawie 3 rok! i końca nie widać. Za to z pierwszych 10 lat posiadam ich aż 16 ;)) to się nazywało twórczość :)) A może życie było ciekawsze? barwniejsze? bardziej emocjonujące? Nieważne :) W każdym razie Ciebie ściskam mocno :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie dla sztambucha:-) A z tym zapisywaniem siebie w pamiętnikach to chyba tak jest, że z czasem nie jest się tak gadatliwym... Życie na pewno nie było bardziej ciekawe, ale może... więcej rzeczy nas poruszało, dziwiło, zachwycało? Nie wiem. Jednak i ja mam wprost proporcjonalną do postępującego czasu ilość zapisków. A nawet teraz częściej wpisuję sobie w zeszyt cudze myśli, cytaty niż głupotki, które skaczą po mojej głowie.
UsuńTakże ściskam, że oj oj!
Chyba podobnie mam...
UsuńPamiętnik jest leży czeka...
Kiedyś tomami pisałam dnia prawie każdego po kilka kartek linijka pod linijka drobnym maczkiem...
A teraz... brak czasu, weny, słów odpowiednich...
choć czasem... czasem tęsknie za moim zeszycikiem ;-)))
Leniuchowanie jest czasem dobre:) piękne stworki, cudne notesy, przepiękne kule:) wszystko powala na łopatki:)
OdpowiedzUsuńLeniuchowanie bywa pyszne, pewnie! Ale jakoś tak rodzi we mnie poczucie winy, niedobrze, wiem... Dzięki za miłe słowo, ale nie daj się na te łopatki!!!
UsuńPozdrawiam :-)
Edziu!!! Twoje sztambuchy to po prostu profeska!!! Tyle pomysłów! Boskie!! Ściskam Cię mocno!!
OdpowiedzUsuńAch, jak ja lubię tą Twoją "Edzię" :-) Dzięki za tyle słodyczy:-) Oj, jak ja dawno u Ciebie się nie mościłam. Dziś jeszcze nie mogę, goni mnie termin taki jeden, ale jutro... będzie wielki kubek kawy i czytanie... a może raczej kakao, bo to wieczorem jutrzejszym pewnie będzie:-) Cmok - smok... Tak to leci? :-))
UsuńEdytko, my wiemy, że nas uwielbiasz!
OdpowiedzUsuńLeniuszek wspaniały.
Ale tak całkiem nie jesteś leniuszkiem- przynajmniej masz wyrzuty sumienia- to już coś!
Notesiki- najwyższa półka- ja swój tak oszczędzam!
Basiu, oczywiście, że uwielbiam:-) Szczególnie też pewną Panią od Matematyki na przykład:-)
UsuńWyrzuty sumienia przeszkadzają w doskonale pasywnym leniuchowaniu, niestety:-)
A widzisz! A ja nie muszę oszczędzać książek od Ciebie i dozować patrzenia na obrazek:-) Ha!
chciałabym tak umieć chałturzyć jak Ty! Cuda po prostu!!!
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam:-) Wystarczy trochę zeszytów, kleju, papierów i czasu, i dobra płyta w odtwarzaczu i się samo robi:-) Na pewno umiesz tylko jeszcze o tym nie wiesz:-) Pozdrawiam ciepło:-)
UsuńNiestety ja przez zaniedbanie i zapomnienie (na usprawiedliwienie mam tylko to, że nie moje a rodziców a nawet dziadków) rodzinę mam malutką i tylko najbliższą... ciocia, wujek... więc i rozplątywać skomplikowanych nazw nie muszę... Nie wiem czy to dobre czy źle - ot przyzwyczaiłam się ;-)))
OdpowiedzUsuńSztambuch cudowny - zawsze wprawiają mnie one u Ciebie w stan zachwytu... Pomysłowość, wykonanie i czasochłonność... i jeszcze cieszy mnie ogromnie fakt, że są zamawianie, że powstają... Znaczy, że piękna tradycja prowadzenia pamiętników nie zaginęła ;-)))
Gdyby moje nicnieróbstwo i nicniechcejstwo było tak twórcze jak Twoje to teraz zapewne nie miałabym problemu z zawartością mojej walizki ;-)))
Buziaki i uściski przesyłam ;-)))
Witaj Kasiu:-)
OdpowiedzUsuńKażda rodzina, mała czy duża, to fajna rzecz:-) Nie ważna liczba a... jakość!! :-) Prawda?
Uuuu... zawartość walizki scrapowej... ale przecież to NA PEWNO nie z nicnieróbstwa tylko pośpiechu, zawirowania... Bo Ty szalenie mocno pracowitą osóbką jesteś, Brujito, i mi tu oczu nie mydl swoim niby leniuchowaniem:-) :-) Na to się nie nabiorę:-)
Również buziaki i uściski ślę:-)
O matko kochana! Ale byka zrobiłam, dojrzałam teraz zerkając na sekundę. "NIEWAŻNA liczba a... jakość!!" oczywiście ma być. Właśnie, jakość! A ja tak się jakościowo nie popisałam, taaaaki śmieszny błąd:-)
UsuńKochana na początku posta jak czytałam chciałam Cię zapytać czy robisz sztambuchy dla studentów .... hihihihi, a tu dalej czytam ,że tak i sama odpowiedź przyszła ;)
OdpowiedzUsuńa masz Ty w swoich zasobach coś dietetycznego ? hihihihi
pozdrawiam
Ag
A co to jest "dietetyczny" sztambuch???? :-))))) Jeśli będę wiedzieć co to jest, to powiem czy mam. Jeśli nie mam, to zrobię.
UsuńCzy dobrze się domyślam, że to właśnie takie nie grubaśny, tylko z zeszytu 96 kartkowego??? :-)
hihihihi chodziło mi bardziej o papiery dietetyczne czyli jakieś warzywne czy cuś ;))) ozdobniki dla dietetyka ;p jakieś zabawne ,albo wręcz przeciwnie "grubaski" wtedy humorystyczny sztambuch dla Dietetyczki- studentki :)))dla przezorności z rzeczami dla utycia badź niezdrowymi typu fast foody...;p
UsuńAaaaaa! ;-DDD Aż tak dosłownie o tym nie pomyślałam:-) W zasadzie, z jednej i drugiej grupy skrajnych kulinarnych rozkoszy (bo warzywa moja miłość) to mam jedynie... kaloryczne muffinki. Ale... ale! Zawsze mogę skomponować i wyciąć coś z ozdobnego papieru: hamburgera, hot-doga, słoik majonezu:-) albo z tej drugiej grupy: groszek, marchewkę, seler naciowy i tak dalej. Co tylko sobie zapragniesz:-) Można także zrobić podstawę ozdobienia zeszytu z przepisów bardzo kalorycznych i ciężkostrawnych: bigos! flaki! zasmażki! lub słodkich i deserów albo z przepisów na niskokaloryczne surówki... Skolgo ugodno, jak mówią w russkam izyku:-)
UsuńPazdrawljaju:-)
A! To dobrze wnioskuję też, że Twoja córka kształci się na dietetyczkę? Bo już boję się wnioskować:-) A to ogromnie obszerny dział, tak mi się wydaje. I chyba wiele w nich także liczb, danych, rzeczy do zapamiętania. Ufff... Przydałaby mi się taka studentka w domu:-) po tych kilogramach sterydów i hormonów. Choć z teorią to nie jest u mnie tak źle...
Usuńtak trafiłaś w 10 ;))
Usuńfajnie mieć ,ale czasem to nie bardzo ;pp hihihihihahaha
cudny i grubaśny ten stambuch
OdpowiedzUsuńoj, dziękuję bardzo:-)
Usuńświetnie Ci wyszły ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mojego candy:
http://beatka2041.blogspot.com/
Dziękuję za miłe słowo, a do loteryjki z radością się przyłączę:-)
UsuńŚwietne notesiki:) Najbardziej podoba mi się ten pierwszy:) I te kule prześliczne:) Na pewno wszyscy byli zachwyceni:) A skąd wzięłaś te śliczne małe kwiatuszki do ich zdobienia?
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńA kwiatki są wycięte dziurkaczem. Jeden wielkości ok. 2.5cm, na nim leży drugi ok. 1.5cm a na tym kropka ze zwykłego dziurkacza:-) Wiem, że piękniejsze byłyby z piękną dużą kulkowo - perełkowką szpilką, miast owej kropki z dziurkacza. Wtedy niestety koszt każdej kuli byłby ooooooooooooooooooooo taki duży:-) Stąd u mnie kropka z dziurkacza i przyszpilenie zwykłą szpilką.
Pozdrawiam ciepło:-)
Jak dla mnie i tak są prześliczne:)
UsuńPiękne te zeszyciki...śliczne motywy...gdzie można nabyć takie motywy z wróżkami??
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo dla zeszytów:-) A wróżki, to papeterie. W zeszyty wklejone są kartki listowe i koperty, na okładce sztambucha zaś okładka samej papeterii.
Usuń