"... kierujemy się na ogół tą maksymką, moc radości wzmacniać smutku odrobinką..." Jeremi Przybora
środa, 17 kwietnia 2013
Dlaczego ty lubisz tego Pilcha ?
Takie pytanie zadała mi kiedyś moja była Wychowawczyni z liceum, polonistka. Z wyraźnym zdumieniem i, powiedziałabym nawet, z obrzydzeniem. Dlaczego lubię Pilcha ... /// "Nakładem Biura Literackiego ukazała się ciekawa książka o Tymoteuszu Karpowiczu - pozwolą państwo, że w związku z tym rytualnie powiem coś o sobie". To zapisek z 5 sierpnia 2010r. z "Dziennika" Jerzego Pilcha. Czy można nie lubić kogoś, kto z jednej strony będąc z "lekka" przeczulonym na swoim punkcie (co widać choćby i w "Dzienniku" właśnie), z drugiej strony świetnie zdaje sobie sprawę z tej swojej słabości i po trzecie, a najważniejsze, sam leciutko z tejże swojej słabości się śmieje? Czyż można? Nie można nie lubić, a więc lubić trzeba. /// A tak nieco poważniej, jeśli można wziąć moje dyrdymały na poważnie, to najzwyklej w świebie lubię język Pilcha. Bardzo plastyczny. Taki ... rozpasany, rozbuchany. Barwny, soczysty, mięsisty wręcz, głęboki, a przy tym lekki. Czuję lekkość każdego słowa, lekkość pisania. Czytanie Pilcha to dla mnie unoszenie się za słowem. Płynę sobie ze spokojnym prądem zdań, słowa omiatają mnie niewielką falą. Nieco w górę, a potem nieco w dół, nieco w górę ... Lubię jego sympatię dla wyrazów z przeszłosci, zapomnianych. Dla słów dziś niestety czasem anachronicznych, a pięknych co do zawartości i co do brzmienia. Tak jakby słowo było dla niego nie tylko tworzywem, ale i wytworem samo w sobie. Przedmiotem tworzenia./// Pilch posiadł umiejętność ukazania uczucia czy myśli w słownej miniaturce. Nieliczni autorzy tak udatnie w jednym akapicie, czy też nawet jednym zdaniu, potrafią połączyć nostalgię wspomnień, delikatną kpinę i miłość. A jemu właśnie to się zdarza i udaje.///
Świat jego książek widzę jako coś skończonego. Mikrokosmos. Mnogość barw, zdarzeń, miejsc, postaci, chwil, uczuć.///
Pilch jest dowcipny. Bywa cudownie inteligentnie złośliwy, czego bardzo mu zazdroszczę. Inteligentna złośliwość to wielka sztuka. Nie takie, ot "ale ty głupi jesteś!". Pilch jest nastrojowy, melancholijny, smutny, zamyślony. Pilch jest przyziemny, prozaiczny. Potrafi upodlić swoich bohaterów, a jednocześnie ich gloryfikuje. A może tylko po prostu rozumie?///
Ponad wszystkim, Pilch lubi Kołakowskiego. I stąd też ja nie mogę nie lubić Pilcha.///
I choć dalej nie wiem, dlaczego lubię tego Pilcha, bo tylko mi się wydaje, że właśnie dlatego ... to lubię.///
I bardzo przepraszam ... zwłaszcza Alabamę ze Stolicy Wiadomo Czego, która być może już umarła ze śmiechu. Cały czas, pisząc to, widziałam jak czerwonym mazakiem poprawia błędy stylityczne, logiczne i inne ... a na końcu napisze "praca poniżej wszelkiej krytyki! 1 !!!" ... w końcu pani od polskiego:-) Bardzo przepraszam, że to napisałam. Impresje po polu, jak to u Jonasza Kofty stoi. Psuedoprzemyślenia pseudointelektualisty. "Humanistka!", tak zawsze zwracał się do mnie Ojc rodzony, gdy chciał mnie obśmiać. No właśnie, humanistka!!:-)///
I tradycyjnie, przez ostatnich kilka dni, przepraszam za brak akapitów i odstępów. Program wciąż strajkuje. Miast akapitów jest to->///A jak ten brak akapitów drażni me oko!///
A teraz dla równowagi coś z zupełnie innej beczki. Poczytam sobie Magdy Szabo "Tajemnica Abigel". Lubię do tego wracać. A kto pamięta serial wg tej książki? Carno - biały chyba? Węgierski. Tak jakoś późne lata 80te. Gina Vitay, II wojna światowa, pensja dla panien, Węgry. Bardzo go lubiłam.///
Pozdrawiam ciepło z ciepłego juz wieczoru///
Edyta z Kubkiem Kawy///
Ps. Mam anioły z masy solnej do zrobienia wystawki, mam tatar z bakłażana wraz z przepisem, mam kartkę rowerem przez świat, mam flaczki sojowe z przepisem, mam ciastko czekoladowe z mąką z migdałów, mam Notesik na Adresik (a nawet, można by rzec, notesiczek). Wszystko na wystawkę. I prezenty moje urodzinowe, żeby tak publicznie, a co!, pocieszyć się. Z papierów, taśm, guziczków, książek ... A może jutro już Pani Motylowa przyjedzie i chciałabym Wam ją przedstawić... A tu ... chciałam napisać ... hmm ... dupa! O! Ale widzę, iż już po 22.00 więc mogę napisać:-) No więc chciałabym to wszystko pokazać, a tu dupa! Zimna! Zdjęć wstawić nie mogę. Się nie da. Chwilowo! Stąd pewnie mój dzisiejszy słowotok ... Przepraszam
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wiesz nawet ta awaria ma swoje dobre strony. Rozpisałaś się a ja uwielbiam czytać Twoje wywody. Wywody lekkie, inteligentne i pełne humoru :-)))
OdpowiedzUsuńNawet brak akapitów absolutnie nie wpływa na przyjemność czytania.
Dla mnie bomba :-)))))))
ps. flaczki wegetariańskie .. pyszota :-)
racja:) też lubię czytać mocno :)
OdpowiedzUsuńale teraz w innej kwestii napisać muszę..w kwestii aniołów właśnie a dokładniej jednego cudnego aniołyszka solnego z certyfikatem:)który podbił serce jubilatki i jej kuliżanek co też obecne były na babskim świętowaniu!
mam nadzieję że owy anioł trafi do kolekcji wystawkowej jak awarię Pan S. usunie...
pozdrawiam serdecznie!
N i c z e g o nie podkreśliłam. Alabama z Wielkopolski
OdpowiedzUsuńJasne, jasne ... ale co sobie pomyślałaś ... :-) :-)
UsuńAle jak to flaczki sojowe? No zaintrygowałaś mnie niesamowicie :D
OdpowiedzUsuńA to już odpowiadam w nowym poście, bezobrazkowym, bo dalej mi blog choruje poważnie:-(
Usuń