Kalendarz w kuchni głosi, iż mamy Dzień Wędkarza ... Na dość długo utknęłam po tych słowach... Z czym kojarzy mi się Dzień Wędkarza ...
Gdy mieliśmy Bastę, ona to właśnie najbardziej z całej naszej rodziny lubiła wędkarzy. Wielbiła. Co najmiej kilku z nich obierało, czy też wyprawiało? oprawiało?, swoje zdobycze w lesie, tuż koło naszego domu. W lesie, w którym codziennie biegało się za Bastą, a Basta biegała za patyczkami. Każdy kto miał/ma psa wie jak kończy się taka historia... Dość powiedzieć, że Basta natychmiast po powrocie z lasu była kąpana w siedmiu wodach przy użyciu siedmu szamponów, a następnie wietrzona siedem godzin na balkonie. Efektu żadnego. A spała w moim pokoju.
Choć to Dzień Wędkarza, nie zaś rybaka, ani też rybki to jednak przyszła mi na myśl "Opowieść o rybaku i złotej rybce" z mojej Bardzo Ulubionej Lektury Dzieciństwa - "Złotej Lipki". I bajkę tą, i całą książkę znałam niemal na pamięć. Zbiór opowieści i bajek ludów słowiańskich. Pięknie ilustrowana. Gdybym złowiła taką złotą rybkę, gdyby te trzy życzenia ... Po pierwsze: samo zdrowie dla Przyjaciół i Znajomych Królika. Po drugie: wszystko co wszystkie Tygrysy lubią najbardziej, dla każdego Tygrysa indywidualnie. Po trzecie: tysiąc złotych na zakupy w Empiku.
I Dzień Wędkarza to także film dokumentalny z TVP, sprzed kilku lat, o starszym mężczyźnie mieszkającym na nieczynnej barce, na rzece. Razem z nim mieszkało z tuzin kotów. Kilka razy w tygodniu, skoro świt, wypływał na ryby. Na uklejki. Zawsze towarzyszyło mu kilka tych samych kotów i razem z nim łowiły ryby. Dosłownie. Gdy wchodził na łódkę, koty już na niego czekały.
I na koniec obchodów Dnia Wędkarza wisienka na torcie. Kropka nad i. Smaczek nad smaczkami. Mój Ulubiony Encyklopedysta ksiądz Chmielowski i jego wyobrażenie stworzeń wodnych. Bardzo długa lista dziwów nad dziwami, choć i szczupak tu jest. I inne nam bliskie ryby oraz ...
... foka!
Oczywista ja WIEM, że foka nie jest rybą. Chmielowski jeszcze tego nie wiedział. Stąd też foka w księdze VII jego "Nowych Aten", pod tytułem "Nowy Zwierzyniec", w rozdziale "O rybach osobliwych".
" PHOCA (...)
Ciele morskie, albo Pies morski, wielkością do cielęcia, albo psa podobna Ryba; skórę ma na sobie twardą, szerścią obrosłą, zęby wielkie nakształt piły żelazney akkommodowane od natury, nóg cztery nakształt gęsich, głowę małą, króką. Wyrzuca się na brzeg morski y tam twardym snem złożona bywa y chrapi (...). Iest to zwierz człekowi przychylny z natury. Jeden Matacz, albo Szarletan, miał psa morskiego ćwiczonego, którego z sobą wszędzie dla zysku prowadził, który na wspomnienie imion Chrześcijańskich wesołą miną iakąś wyrażał znaki, szmer czynił; na wspomnienie Turczyna y Jeretyka milczał (...)."
Akkommodowane od natury ... och, smakowite słowo!
W Dzień Wędkarza apeluję do złotych rybek. Dajcie się złowić!
Pozdrawiam ciepło
Edyta z Kubkiem Kawy
więc wszystkiego dobrego w dniu Wędkarza!!! Alabama (z marcepanowym batonikiem z Biedronki)
OdpowiedzUsuńW Dzień Wędkarza nie jada się marcepanowych batoników! Jada się śledzie z cebulą w śmietanie. Jada się karpia smażonego na maśle, z migdałami. Jada się sushi. Ale marcepanowy batonik?!?! No też! Chociaż ja też akurat podgryzam Czekoladę Wiadomo Jaką bo Oczywiście Milkę! Śledź, ni karp, ni sushi się nie umywają. Brzydale!
UsuńO matko - śledzie??? karp??? zgroza mię ogarnia z powodów wiadomych. Never. Alabama (ze zgrozą nadal)
UsuńOczywista, że rybkom mówimy NEVER!
Usuń