"... kierujemy się na ogół tą maksymką, moc radości wzmacniać smutku odrobinką..." Jeremi Przybora

piątek, 1 marca 2013

Wiosna, ach to ty !

Dziś u mnie kwiatowo. Nieco wiosny poczułam. Przez okno słońce grzeje w plecki. W kalendarzu nieśmiało wygląda Wielkanoc, że nie wspomnę, iż dziś astronomiczny początek wiosny. Choć ja bardzo lubię zimę. A moją wielką miłością jest jesień...  
Jednak miało być o tym, iż od dziś zakwitł cały mój pokój. Kwiatków i kwiatuszków ci u mnie dostatek. 





Wszystko zaczęło się oczywiście od kawy, koniecznie z mlekiem.
A dodatkowo sięgnęłam jeszcze po kilka rzeczy, czyli ...


... dziurkacze kwiatkowe (a nawet jeden gwiazdkowy) - 2,5cm oraz 1,5cm, trochę papieru, szpilki, wstążeczki, ulubiony mój magiczny klej oraz kule styropianowe (steropianowe ... ? eee, nie).

Z papierów wycięłam kwiatki 2,5cm tego samego wzoru i koloru, kwiatki 1,5cm także samo oraz wyprodukowałam "śmieci" zwykłym dziurkaczem biurowym. Przypomniało mi się także, iż posiadam nieco różowych bardzo maleńkich kwiatków, które są tu jak znalazł.



Przymocowałam od dołu kuli (który to dół w zasadzie na początku jest na niej wszędzie) dwa kawałki wstążki. Aby miało co powiewiać. 

  
Zawieszkę przymocowałam po przeciwnej stronie. Z pewnością i "powiewacze", i zawieszkę wystarczająco trzymałaby szpilka, dla pewności dodatkowo zabezpieczyłam je jednak kropką kleju.


Po przymocowaniu wstążek kula wygląda tak oto:


Nakładam kwiatki i biurowe konfetti (zależnie od fantazji) na siebie.


Uzbroiwszy się w pewien zasób cierpliwości zaczynam etap przyszpilania kwiatków. Każdy kwiatek należy lekko zagiąć do góry.



Po jakimś czasie ... czyli po czterech rozdziałach audiobooka "Imię róży" Eco - czytanego przebosko przez Krzysztofa Gosztyłę - oraz jednym filmie dokumentalnym o Tołstoju otrzymałam kwiatową kulę. Przywiązałam do niej u góry kokardkę oraz przy pomocy pieczątek ... 


... a także nieodzownej, a jakże!, pomocy Sierściuszka, dodałam dwa motyle. I otrzymałam to ...






Tak radosna i słoneczna kwiatowa kula "się dzieje" gdy przychodzi wiosna za oknem, a i gdzieś w środku człowieka. Także gdy mieszka już na oknie pod postacią szczypiorowego lasu w doniczkach. 








A gdy odzywa się we mnie "rosyjska dusza" to przychodzi czas na szarości, biele, beże, półcienie i półtony. 

  





A gdy "rosyjska dusza" dopada Tygrysę Tygrysowicz to zapada ona w dłuuugi sen, dzięki czemu mniej udziela się społecznie ...


5 komentarzy:

  1. Edith w końcu pokazałaś światu swoje zdolności plastyczne !!!! wiesz, że jestem fanem Twojego talentu, Talentu przez duże T i fan przez duże F.
    Tygryniu po ciężkiej pracy padł, a nie, że "rosyjskie" itd. Wykorzystujesz zwierzę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ poszalalaś z tymi zdolnościami, talentem ... I z tym światem... Aż boki bolą ze śmiechu.

      Usuń
  2. taka moja rola widocznie w Twoim życiu :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. kim jest Wolffianka?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wolffianka jest najfajniejszą Wolffianką świata:-) Obecną właścicielką, razem z Synem, czarnej kociej terrorystki Maszy. Także posiadaczką Małego Białego Domku. I można do niej wpaść na www.homebywolff.blogspot.com. Miło jest tam wpadać. Napisałabym, że razem pracowałyśmy w Wiadomej Firmie, ale Ona tego nie lubi, więc nie piszę tego:-))))

    OdpowiedzUsuń