"... kierujemy się na ogół tą maksymką, moc radości wzmacniać smutku odrobinką..." Jeremi Przybora

poniedziałek, 4 marca 2013

Sposób na rosyjską duszę

Od kilkunastu dni, nieco marudnie może, skarżyłam się bliskim, iż odezwała się we mnie rosyjska dusza. Czasem mnie tak ogarnia i trzyma, trzyma, trzyma. Melancholia, marazm, smuteczki wieczorne, szarość, burość, bezsens, czarna rozpacz i "pociąg do Małkini" jak mówi Bałtroczyk. Wolffianka, która pięknie pokazuje małe czary-mary w swoim Małym Białym Domku (homebywolff.blogspot.com), proponowała zrobić coś milusińskiego dla domu. Pomaga, pomaga, ale nie do końca. Samorzutnie zastosowałam pierogi z kaszą gryczaną mojej Mamy. Pomaga, pomaga, ale nie do końca. I tak ta rosyjska dusza mnie trzymała i trzymała. Aż tu dziś ... przyszła paczka via Poczta Polska. Trawiona ciekawością ogromną rozrywam opakowanie na strzępki !! choć nie okruchy, a tu w środku karteczka i ...

"Na rosyjskie nastroje ... coś dla ciała ..."  



Kubek z duszą, bynajmniej nie rosyjską, choć nostalgiczno - romantyczny i pysznościowe herbatki smakowe. A także ...

" ... i dla ducha ..."


Mam sporo słabości, eeech, a to jest jedna z nich. A jak poprawia humor! Obawiam się, iż się nie oprę. 

Magdo, bardzo Ci dziękuję !! A nawet jeszcze bardziej niż bardzo!!!
Rosyjska dusza uleczona. Ba! Odpędzona w siną dal. Oczywiście sposób Wolffianki i pierogi mojej Mamy też skutkują, bardzo miłe, miłe są, ale ta paczka - "niespodziewanka" była piękną okrągłą kropką nad "i" przepędzania rosyjskiej duszy!!!  

W jakiejś gazecie wyczytałam: "Każdy chętnie przejedzie się z tobą limuzyną, ale warto mieć kogoś, kto pojedzie z tobą autobusem gdy limuzyna się zepsuje". Właśnie! Może nie do końca adekwatne to do tego co teraz piszę, ale ładnie mi się tu duchowo komponuje.

Pozdrawiam znad białej herbaty bardzo ciepło. Jeszcze raz dziękuję Poznaniowi !!!!!!! 
Edyta 




2 komentarze:

  1. o rany, ale niespodzianka !!!! teraz już wiem skąd ten humor :-)))
    i świat jest znowu piękny :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry hymor zawdzięczam także - co podkreślam mocno - Tobie :-) I tej wersji będę się trzymać:-)

    OdpowiedzUsuń